Wątpliwości ws. zarzutów wobec gen. Szymczyka. "Za wcześnie?"
Zarzuty dla byłego szefa policji gen. Jarosława Szymczyka mogą być przedwczesne - podaje "Rzeczpospolita". Ma to związek z toczącym się śledztwem, które ma ustalić, czy były szef policji padł ofiarą dywersji
17.10.2024 06:29
Śledztwo dotyczy prezentu, jaki gen. insp. Jarosław Szymczyk otrzymał od szefów ukraińskich służb. Podarunek okazał się bronią przeciwpancerną i w grudniu 2022 r. wypalił w gabinecie ówczesnego komendanta głównego policji. Jak informuje "Rzeczpospolita", prowadzone jest śledztwo ws. narażenia Szymczyka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.
"Został skierowany wniosek o pomoc prawną do Ukrainy. Prokurator zwraca się w nim o przesłuchanie dodatkowych świadków, których zeznania mogłyby być istotne dla wszechstronnego wyjaśnienia sprawy" - potwierdza "Rzeczpospolitej" prok. Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie - czytamy w czwartkowym wydaniu gazety.
Dziennik dodaje, że chodzi o osoby, które mogły mieć styczność z granatnikiem, np. kierowcy lub pracownicy obsługi technicznej. Jak podkreślono, śledczy wykluczyli, by Szymczykowi sprawny granatnik celowo podarowali "tamtejszy komendant policji" i "wiceszef Państwowej Służby Ukrainy ds. sytuacji nadzwyczajnych".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksplozja w Komendzie Głównej policji
14 grudnia 2022 r. w budynku Komendy Głównej Policji doszło do eksplozji, która spowodowała spore zniszczenia. Pocisk z granatnika, który nie zdążył się uzbroić, przebił dwie kondygnacje budynku, raniąc dwie osoby, w tym generała Jarosława Szymczyka.
Gen. Szymczyk usłyszał w związku z incydentem zarzuty dotyczące posiadania bez koncesji broni oraz nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa.
Były szef policji odmówił składania wyjaśnień, tłumacząc to, że "całość materiału dowodowego to rzeczy objęte tajemnicą zarówno państwową, jak i służbową", a składanie wyjaśnień bez odpowiedniej zgody ministra spraw wewnętrznych i administracji naraziłoby go na odpowiedzialność karną. Generał również podkreślił, że nie miał świadomości, iż potrzebuje zezwolenia na wwiezienie prezentu, który miał być atrapą broni.