Wątpliwości ws. zarzutów wobec gen. Szymczyka. "Za wcześnie?"
Zarzuty dla byłego szefa policji gen. Jarosława Szymczyka mogą być przedwczesne - podaje "Rzeczpospolita". Ma to związek z toczącym się śledztwem, które ma ustalić, czy były szef policji padł ofiarą dywersji
Śledztwo dotyczy prezentu, jaki gen. insp. Jarosław Szymczyk otrzymał od szefów ukraińskich służb. Podarunek okazał się bronią przeciwpancerną i w grudniu 2022 r. wypalił w gabinecie ówczesnego komendanta głównego policji. Jak informuje "Rzeczpospolita", prowadzone jest śledztwo ws. narażenia Szymczyka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.
"Został skierowany wniosek o pomoc prawną do Ukrainy. Prokurator zwraca się w nim o przesłuchanie dodatkowych świadków, których zeznania mogłyby być istotne dla wszechstronnego wyjaśnienia sprawy" - potwierdza "Rzeczpospolitej" prok. Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie - czytamy w czwartkowym wydaniu gazety.
Dziennik dodaje, że chodzi o osoby, które mogły mieć styczność z granatnikiem, np. kierowcy lub pracownicy obsługi technicznej. Jak podkreślono, śledczy wykluczyli, by Szymczykowi sprawny granatnik celowo podarowali "tamtejszy komendant policji" i "wiceszef Państwowej Służby Ukrainy ds. sytuacji nadzwyczajnych".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksplozja w Komendzie Głównej policji
14 grudnia 2022 r. w budynku Komendy Głównej Policji doszło do eksplozji, która spowodowała spore zniszczenia. Pocisk z granatnika, który nie zdążył się uzbroić, przebił dwie kondygnacje budynku, raniąc dwie osoby, w tym generała Jarosława Szymczyka.
Gen. Szymczyk usłyszał w związku z incydentem zarzuty dotyczące posiadania bez koncesji broni oraz nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa.
Były szef policji odmówił składania wyjaśnień, tłumacząc to, że "całość materiału dowodowego to rzeczy objęte tajemnicą zarówno państwową, jak i służbową", a składanie wyjaśnień bez odpowiedniej zgody ministra spraw wewnętrznych i administracji naraziłoby go na odpowiedzialność karną. Generał również podkreślił, że nie miał świadomości, iż potrzebuje zezwolenia na wwiezienie prezentu, który miał być atrapą broni.