Wassermann: trzeba bronić Polski przed takimi działaniami
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Wassermann, były członek hazardowej komisji śledczej, zapowiedział, że jego partia pozostanie w komisji śledczej badającej kulisy afery hazardowej i będzie dalej "dochodzić prawdy".
30.12.2009 | aktual.: 30.12.2009 10:17
Na pytanie, czy PiS pozostanie w hazardowej komisji śledczej i zgłosi nowych kandydatów, jeśli nie będzie zgody większości sejmowej, aby wykluczeni członkowie komisji do niej powrócili odpowiedział: - Myślę, że tak. Trzeba bronić Polski i Polaków przed tego typu działaniami.
Wassermann uważa, że powołanie go jako świadka przed komisję hazardową to absurd. Polityk podkreśla, że gdyby brać pod uwagę kryteria, którymi kierowali się członkowie komisji z PO, to świadkami powinno być 460 posłów, którzy pracowali przy ustawie oraz komplet tych ministrów i szefów urzędów centralnych, którzy opiniowali ustawy hazardowe w sejmie.
Jego zdaniem nie można się obrażać, wycofywać tylko dlatego, że ktoś w poczuciu siły arogancko łamie wszelkie standardy prawne. Obowiązkiem opozycji jest w tak trudnych warunkach starać się dochodzić prawdy.
Według posła PiS-u to nie jest komisja rozwiązywania problemów, tylko komisja zapominania o tym, jak wyglądała afera hazardowa. Polityk wyraził też wątpliwości, co do obiektywizmu ekspertów wydających opinie prawne na temat ewentualnego powrotu jego i poseł Kempy do komisji. - Pracodawca - myślę o rządzących - potrafi być bardzo okrutny wobec tych, którzy szukają nieprawidłowości w jego szeregach - dodał.
- My tej sprawy nie zostawimy. Jeśli nie my, to nasi następcy w tej komisji, a jeśli nie w tej komisji, to spróbujemy sprawę wyjaśnić w komisji sprawiedliwości. Jeśli się nie da w komisji sprawiedliwości, to spróbujemy wtedy, gdy będziemy mieli praworządne i funkcjonujące państwo i będzie to możliwe - powiedział Zbigniew Wassermann w wywiadzie dla "Naszego Dziennika".