Wassermann przesłuchany
Komisja śledcza ds. wyjaśnienia afery hazardowej dokończyła we wtorek - w trybie niejawnym - przesłuchanie Zbigniewa Wassermanna (PiS) rozpoczęte pod koniec grudnia ub.r. na posiedzeniu jawnym.
05.01.2010 | aktual.: 06.01.2010 10:46
Przesłuchanie Wassermanna trwało dwie godziny i zakończyło się ok. godz. 15. Poseł był z niego zadowolony. - Momentami to była zupełnie przyjemna rozmowa. Myślę, że mogliśmy się wymienić uwagami na temat sposobu funkcjonowania służb i rozumienia zapisów ustawy. To była dobra rozmowa, która powinna się była odbyć przy kawie i nie w tej scenerii - mówił dziennikarzom po przesłuchaniu polityk PiS.
Poinformował, że podczas jego spotkania ze śledczymi pojawił się fakt, który z uwagi na poufność wymagał przesłuchania w trybie tajnym. Jak mówił, chodzi o dokument o charakterze poufnym, który powinien był do niego trafić, gdy był koordynatorem ds. służb specjalnych; obecnie jednak nie ma dowodu na to, że rzeczywiście trafił.
Polityk nie chciał zdradzać szczegółów, powiedział jedynie, że chodzi o pismo mające charakter korespondencji pomiędzy służbami a koordynatorem ds. służb i że on był jedną z osób, które powinny być "na rozdzielniku".
Wassermann uważa, że jest szansa, że przesłuchujący go posłowie zrozumieli, że uwagi, które on zgłaszał w 2007 r. do projektu nowelizacji ustawy hazardowej, nie mają znaczenia dla jego pracy w komisji. "Ta rozmowa miała czasami taki charakter ciepły, przyjazny, jakby ktoś chciał nadrobić złe wrażenie z poprzedniego spotkania" - ocenił poseł PiS.
Bartosz Arłukowicz (Lewica) powiedział, że w czasie przesłuchania miał jedno "precyzyjne" pytanie do Wassermanna i na to pytanie otrzymał odpowiedź. Nie chciał jednak zdradzać szczegółów.
Dodał, że komisja hazardowa powinna w końcu zacząć prace i przesłuchać głównych bohaterów tej afery, a nie zajmować się wątkami pobocznymi. Powiedział też, że przesłuchanie w trybie niejawnym niczego nie zmieniło w sprawie tego, że posłowie PiS - Wassermann i Beata Kempa - zostali wyłączeni z prac komisji śledczej. - Decyzja w tej sprawie została politycznie podjęta. Zmienić coś może tylko dobra wola polityków PO, a tej chyba brakuje - ocenił.
- Posłowie Platformy Obywatelskiej potrzebują troszkę wiedzy o funkcjonowaniu służb specjalnych i tą wiedzę codziennie dostają coraz większą. Trzeba się z tego cieszyć. Każda forma edukacji, szczególnie w przypadku tej komisji, jest konieczna - skwitował poseł Lewicy.
Na pytania o przebieg niejawnego przesłuchania Wassermanna nie chciał odpowiadać przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO). Przyznał tylko, że podczas przesłuchania dowiedział się czegoś "w przedmiocie prac komisji", co będzie miało wpływ na kolejne przesłuchania.
Również Jarosław Urbaniak (PO) nie chciał zdradzić szczegółów przesłuchania, zakrywając się jego tajnością. - Albo będę nieelegancki, albo złamię tajemnicę - powiedział. Dodał jednak, że nie uzyskał od posła PiS wyczerpujących odpowiedzi i nadal ma wątpliwości. - Z pewnością parę rzeczy będę jeszcze chciał ustalić, ale nie wiem, czy do tego będzie konieczne przesłuchanie - zaznaczył.
Pytany, czy to przesłuchanie potwierdziło słuszność decyzji o wyłączeniu posła PiS z komisji odparł, że ono nie służyło temu, aby "jeszcze bardziej udowodnić, że pan Wassermann nie powinien zasiadać w komisji hazardowej". - To, że pana Wassermanna nie powinno być w komisji, jest dla mnie oczywiste od grudnia, i to nie ma związku z tym, co się działo dzisiaj na tym tajnym posiedzeniu - dodał.
Według Urbaniaka główną przyczyną usunięcia Wassermanna z komisji jest jego uczestnictwo w procesie legislacyjnym dotyczącym nowelizacji tzw. ustawy hazardowej i odpowiedzialność jako koordynatora ds. służb specjalnych za kontrolę procesu legislacyjnego.