Wassermann: przesłuchać Kamińskiego w trybie niejawnym
Zbigniew Wassermann z PiS złożył wniosek o przesłuchanie przed hazardową komisją śledczą na posiedzeniu zamkniętym sekretarza kolegium ds. służb specjalnych Jacka Cichockiego i b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Wassermann uzasadnił swój wniosek tym, że Kamiński i Cichocki dysponują wiedzą, którą nie mogli się podzielić ze śledczymi i opinią publiczną podczas przesłuchań jawnych.
09.02.2010 | aktual.: 09.02.2010 21:13
Kolejny wniosek, z którym wystąpił poseł PiS dotyczy zwrócenia się do prokuratora generalnego o akta sprawy prokuratury apelacyjnej w Warszawie dotyczące nadzoru śledztwa w sprawie tzw. przecieku związanego z aferą hazardową.
Jarosław Urbaniak z PO złożył z kolei wniosek o zwrócenie się do szefa CBA o udostępnienie komisji audytu wewnętrznego Biura, przeprowadzonego po odwołaniu Kamińskiego ze stanowiska szefa CBA. Poseł wnioskował też o zwrócenie się do szefa CBA o udostępnienie komisji danych z programu monitorującego poruszanie się samochodów służbowych funkcjonariuszy CBA.
Trzeci złożony przez Urbaniaka wniosek dotyczy zwrócenia się do szefa CBA o udostępnienie informacji o tym, czy wobec byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego oraz jego żony w latach 2008-2009 były prowadzone czynności rozpoznawczo-operacyjne. Poseł wnioskował też o zwrócenie się do prokuratora generalnego o udostępnienie informacji, czy w latach 2008-2009 wyrażano zgodę na podsłuch jakiegokolwiek telefonu Drzewieckiego lub jego żony.
Wassermann zwrócił się do Urbaniaka z prośbą o uzasadnienie tych wniosków. Poseł PO wyjaśnił, że 20 listopada 2009 r. pojawił się artykuł, w którym jest cytowana treść rozmowy Drzewieckiego z żoną. - Z tego wynika, że prawdopodobnie jeden z telefonów, albo telefon ministra Drzewieckiego, albo telefon jego małżonki, był podsłuchiwany. Moje wnioski dotyczą sprawdzenia, czy takie czynności operacyjne (...) były przeprowadzone - powiedział poseł PO. Dodał, że chce też wiedzieć, czy prokuratora wydała pozwolenia na te podsłuchy. Wassermann doprecyzował przy tym, że na podsłuchy zgodę wydaje sąd.
W związku z pismem biznesmena Jana Koska, w którym zawiadamia on, że ze względu na stan zdrowia nie może stawić się w czwartek przed komisją i proponuje, że może zeznawać w Krakowie, gdzie jest leczony lub za pomocą łączy telekomunikacyjnych - Bartosz Arłukowicz z Lewicy zapowiedział złożenie wniosku o przesłuchanie Koska w Krakowie na wyjazdowym posiedzeniu komisji, w terminie dogodnym dla komisji i biznesmena.
Szef komisji Mirosław Sekuła z PO powiedział, że takiego wniosku nie trzeba składać i głosować, ponieważ ustalenie daty i miejsca przesłuchania świadków należą do prezydium komisji.
- Powiem szczerze, że ja liczyłem na wniosek o wykreślenie z listy świadków pana Koska. (...) Przesłuchiwany był przez prokuraturę okręgową w Warszawie, ale na miejscu w Krakowie. Myślę, że ta wiedza z tych przesłuchań powinna być wystarczająca również dla nas i nie musimy tego przesłuchania przeprowadzać. Ale to moja sugestia - powiedział Sekuła.
Arłukowicz zaznaczył z kolei, że Kosek nie chce rezygnować z przesłuchania, a tylko być przesłuchany w innym miejscu i czasie. Beata Kempa z PiS podkreśliła z kolei, że przesłuchanie Koska mogłoby się odbyć za pomocą wideokonferencji.
Śledczy z Lewicy zwrócił się też z propozycją, żeby od 19 lutego do 24 lutego komisja miała przerwę w pracach i aby zaplanowane na ten okres przesłuchania świadków zostały przełożone. - Od bardzo wielu dni przesłuchujemy świadków codziennie, po kilkanaście godzin dziennie z wyjątkiem poniedziałków - zaznaczył Arłukowicz. Dodał, że takie tempo prac sprawia, że nie ma czasu na analizowanie stenogramów z przesłuchań i dokumentów. Propozycje Arłukowicza poparli też Kempa i Wassermann.
Sekuła odpowiedział jednak, że Arłukowicz był na posiedzeniu prezydium, w którym ustalono terminy przesłuchań świadków i decyzja w tej sprawie został już podjęta. - Mam nadzieję, że pan nie będzie składał wniosku, żebyśmy zmieniali decyzje w sprawie, która już została podjęta - dodał. Arłukowicz ripostował, że na prezydium składał już wniosek o taką przerwę, ale Sekuła był mu przeciwny, a jako że głos przewodniczącego jest rozstrzygający - a prezydium jest dwuosobowe - wniosek upadł.