Wassermann oskarża emerytkę
Nie doszło w krakowskim sądzie do posiedzenia mediacyjnego w procesie o pomówienia, który z prywatnego aktu oskarżenia wytoczył obecny minister-koordynator do spraw służb specjalnych Zbigniew Wassermann mieszkance Nowej Huty Wandzie Gąsior. Sprawa dotyczy nieprawidłowości i nieporozumień przy budowie domu dla Wassermanna przez zięcia oskarżonej kobiety.
02.11.2005 | aktual.: 03.11.2005 08:03
Nieobecnego w sądzie Wassermanna reprezentował adwokat. Oskarżona Wanda Gąsior stawiła się bez obrońcy i wniosła o ustanowienie obrońcy z urzędu.
Nawet próbowałam znaleźć adwokata, który by mnie bronił, ale nie udało mi się. Dlatego zwróciłam się do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, bo tylko do nich mogę mieć zaufanie - powiedziała dziennikarzom po wyjściu z sądu kobieta. Jak dodała, nie chciała zgodzić się na rozmowę z pełnomocnikiem oskarżyciela prywatnego bez własnego pełnomocnika, dlatego rozmawiała z panią mediator bez obecności adwokata. Z jej relacji wynika, że mediacja odbędzie się za miesiąc, kiedy oskarżona kobieta przybędzie z obrońcą.
Dziennikarze, którzy nie zostali w środę wpuszczeni do budynku krakowskiego sądu, nie wiedzieli czy posiedzenie mediacyjne zaczęło się i pytali wychodzących adwokatów, czy są pełnomocnikami ministra Wassermanna. Jak powiedział rzecznik sądu Andrzej Almert, mediacja jest czynnością pozasądową, która jedynie przypadkowo odbywała się w sądzie i dlatego dziennikarze nie mogli być wpuszczeni do budynku.
Z naszej strony jest wola przeprowadzenia tego postępowania mediacyjnego i zakończenia go ugodą - zapewnił dziennikarzy wychodzący z budynku sądu pełnomocnik Wassermanna, adwokat Łukasz Woźniak. Nie chciał powiedzieć, jakie rozwiązania zaproponuje podczas mediacji, uznając to za przedwczesne.
Gnębiona przez posła?
Akt oskarżenia powstał, gdy w ubiegłym roku do ówczesnego posła dotarły pisma, jakie Wanda Gąsior wysłała do dziennikarki telewizyjnej Elżbiety Jaworowicz i prezesa TVP. Kobieta pisała w listach o gnębieniu prywatnych przedsiębiorców przez nieuczciwych zleceniodawców i jako przykład podawała budowę domu przez swojego zięcia dla posła Wassermanna.
Proszony przez TVP o ustosunkowanie się do zarzutów poseł uznał się za pomówionego przez kobietę i sporządził przeciwko niej prywatny akt oskarżenia, dołączając kopie innych listów, które wysłała 75-letnia emerytowana nauczycielka historii do osób publicznych. Akt oskarżenia trafił do sądu w Warszawie, a następnie, po kilku miesiącach, do Sądu Rejonowego dla Krakowa Nowej Huty.
Będziemy mieli proces polityczny. Pan Wassermann dobiera sobie biegłych, instruuje prokuraturę, jak ma prowadzić śledztwo - oświadczyła dziennikarzom Wanda Gąsior. Jak zapewniała, jest gotowa do procesu.
W sprawie budowy domu dla ministra śledztwo prowadzi krakowska prokuratura. Postawiła już przedsiębiorcy Januszowi D. zarzuty narażenia rodziny Wassermannów na niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania uszczerbku na zdrowiu oraz oszustwa na kwotę 30 tys. zł. Pięciu innym osobom prokuratura zarzuciła nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Podejrzanymi są podwykonawca i jego pracownicy oraz dwie osoby, które przeprowadzały kontrolę instalacji elektrycznej przed dopuszczeniem jej do użytkowania.
Wanna i szereg usterek
Powodem zarzutów jest zarówno wadliwa instalacja wanny z hydromasażem, której zalanie wodą mogło spowodować porażenie prądem, jak też szereg innych usterek, które wykazali biegli w kilku ekspertyzach, m.in. wadliwa i niezgodna z projektem konstrukcja i pokrycie dachu oraz usytuowanie wjazdu do garażu. Jak podaje prokuratura, zdaniem biegłych, łączny koszt usuwania stwierdzonych wad przekracza 120 tys. zł.
W ostatnich dniach śledztwo w tej sprawie przedłużono do końca grudnia obecnego roku.
Elementem sporu jest także pozew wykonawcy przeciwko właścicielowi domu o zapłatę 40 tys. zł. Sprawa od kwietnia zeszłego roku toczy się w wydziale cywilnym Sądu Okręgowego w Krakowie. Obecnie akta znajdują się u biegłego.