Wassermann kontra emerytka
Minister koordynator ds. służb specjalnych
Zbigniew Wassermann stawił się do Sądu Rejonowego dla
Krakowa Nowej Huty, by zeznawać jako świadek w procesie, jaki o
pomówienie wytoczył emerytce Wandzie Gąsior.
02.06.2006 | aktual.: 02.06.2006 12:21
Spodziewam się, że będę mógł powiedzieć, jak było naprawdę - powiedział dziennikarzom przed wejściem na salę rozpraw. Ta sprawa to rodzaj minimalnej satysfakcji. Do tej pory piłka była po tamtej stronie - dodał.
Jak wyjaśnił, wymagał tylko prawdy i przeprosin. Jeżeli ktoś, kto ma postawione zarzuty i może się oczyścić przez przeproszenie, uważa, że on wymaga przeprosin, zamienia się to w farsę - powiedział Wassermann.
To sprawa kapitalna do rozgrywki politycznej - dodał minister. Przyznał, że jest pod ochroną BOR-u, poskarżył się, że dziennikarze obfotografowali cały jego dom. Komu zależy, żeby moje bezpieczeństwo było narażone na szwank - zapytał retorycznie wchodząc na salę. Proces toczy się z wyłączoną jawnością.
Sprawa dotyczy nieprawidłowości i nieporozumień przy budowie domu Wassermanna przez zięcia oskarżonej kobiety. Minister poczuł się pomówiony w listach pisanych przez kobietę i sporządził przeciw niej prywatny akt oskarżenia. Sprawę przekazano do postępowania mediacyjnego, które nie zakończyło się sukcesem. Trzykrotnie na wyznaczany termin mediacji nie stawiał się Wassermann, który przysłał do sądu pismo, że rezygnuje z mediacji. Jak napisał w oświadczeniu, przesłanym PAP, zrobił to, ponieważ mediacja w tej sprawie była wykorzystywana przez oskarżoną jedynie celem zdyskredytowania jego osoby w oczach opinii publicznej.
Nie obawiam się tego procesu, ponieważ pisałam prawdę - mówiła dziennikarzom w marcu przed rozpoczęciem procesu oskarżona. Jak przyznała, w listach nazwała ministra "oszustem", opisując kłopoty swojego zięcia z wyegzekwowaniem należności od posła za budowę domu. Stwierdziła, że była chętna do mediacji, która mogłaby się zakończyć "przeproszeniem jej przez pana ministra", sama jednak, "za tyle krzywd", nie ma zamiaru przepraszać.
Tymczasem w sprawie nieprawidłowości przy budowie domu prokuratura postawiła już przedsiębiorcy budowlanemu zarzuty narażenia rodziny Wassermannów na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia oraz oszustwo. Pięciu innym osobom zarzuciła nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Podejrzanymi są podwykonawca i jego pracownicy oraz dwie osoby, które przeprowadzały kontrolę instalacji elektrycznej m.in. przy instalacji wanny z hydromasażem przed dopuszczeniem jej do użytkowania.