Wassermann "dogadał się" z byłym esbekiem
Ugodą zakończył się proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych, wytoczony przez emerytowanego pułkownika SB Hipolita Starszaka ministrowi koordynatorowi służb specjalnych Zbigniewowi Wassermannowi. Z powodu zawarcia porozumienia przez strony, sąd umorzył postępowanie w tej sprawie.
02.04.2007 | aktual.: 02.04.2007 16:45
Min. Zbigniew Wassermann zobowiązał się do opublikowania oświadczenia, iż nie było jego intencją wiązanie osoby Hipolita Starszaka ze sprawą zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały ani z grupą przestępczą, oraz że - według niego - nie ma podstaw do takich stwierdzeń w stosunku do Starszaka.
Pozew dotyczył wypowiedzi Wassermanna zawartych w wywiadzie "Czekam na zeznania Mazura", opublikowanym 24 października 2006 roku na łamach "Naszego Dziennika". Mówiąc o grupie osób ze służb specjalnych, m.in. Starszaku, min. Wassermann powiedział: "To mieszanka ludzi, którzy nie musieli się nikogo bać, którym wydawało się, że nie muszą ponosić żadnej odpowiedzialności, a w sposób oczywisty działali na szkodę państwa, nie patrząc, czy likwidują stojącego im na drodze konkurenta w przestępczej działalności, czy komendanta policji".
Były zastępca prokuratora generalnego w czasach PRL i emerytowany pułkownik SB Hipolit Starszak domagał się wydrukowania przeprosin, w których Wassermann przyzna, iż "z największym zawstydzeniem prostuje" swoją wypowiedź opublikowaną 24 października 2006 roku na łamach "Naszego Dziennika", odnoszącą się do rzekomego uczestnictwa Starszaka w grupie o celach przestępczych - "jako zmyśloną i całkowicie nieprawdziwą".
Podnosił, że wypowiedź ta jest "całkowicie oczywiście nieprawdziwa", gdyż nigdy nie działał on na szkodę państwa, nigdy nie uczestniczył w jakiejkolwiek zorganizowanej lub niezorganizowanej działalności, która dopuszczałaby likwidację stojącego im na drodze konkurenta w przestępczej działalności. Za szczególnie obraźliwe uznał stwierdzenie, jakoby mógł znajdować się wśród osób, które likwidowały stojącego im na drodze komendanta policji.
Starszak domagał się opublikowania przeprosin w "Naszym Dzienniku", "Gazecie Wyborczej" oraz w tygodniku "Nie" (jest szefem spółki wydającej tygodnik).
W wyniku ugody minister Wassermann zobowiązał się do wydrukowania na łamach "Naszego Dziennika" oświadczenia, "że nie było jego intencją wiązanie osoby Hipolita Starszaka ze sprawą zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały, ani zarzucanie mu uczestnictwa w grupie, której można przypisać likwidowanie konkurentów w przestępczej działalności, i brak jest podstaw do formułowania tego typu stwierdzeń w odniesieniu do pana Hipolita Starszaka".
Jak powiedział, po ogłoszeniu postanowienia sądu, pełnomocnik Zbigniewa Wassermanna Krzysztof Bielański, w ugodzie nie ma ubolewania ani słowa przepraszam, natomiast jest wyraźne stwierdzenie, iż nie było intencją pana ministra wiązanie pana powoda z zabójstwem gen. Papały oraz innymi sprawami, oraz że brak jest podstaw do formułowania tego typu stwierdzeń. Ma to charakter sprecyzowania i wyjaśnienia wypowiedzi ministra - powiedział Bielański.
Ugoda polegała na tym, iż pomówienia zostały sprostowane, ergo - cofnięte, taka jest istota. Sprostowanie oświadczeń pana Wassermanna satysfakcjonuje mnie w pełni - powiedział o ugodzie Hipolit Starszak. Jak podkreślił, ważne dla niego było to, żeby na jego temat nie rozpowszechniano nieprawdziwych informacji.
Była to druga ministerialna ugoda, do jakiej doszło w poniedziałek w krakowskim sądzie. Kilka godzin wcześniej ugoda zakończył się proces o ochronę dóbr osobistych, jaki prezydent Krakowa Jacek Majchrowski wytoczył ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze.
Edward Mazur, podejrzany o podżeganie do zabójstwa b. komendanta policji generała Marka Papały, po zatrzymaniu w 2002 r. przez CBŚ mówił, że chce, by zawiadomić o tym, gdzie przebywa, żonę i Starszaka. Ponieważ nie miał adwokata, prosił, by Starszak wskazał kogoś, kto mógłby reprezentować jego interesy w kontaktach z policją i prokuraturą.