Warszawiacy uczcili pamięć Anny Politkowskiej
Kilkadziesiąt osób przyszło pod
bramę ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie, aby uczcić pamięć
zamordowanej rosyjskiej dziennikarki, Anny Politkowskiej.
15.10.2006 | aktual.: 15.10.2006 18:26
Politkowska, autorka wielu reportaży i kilku książek o współczesnej Rosji, w tym o wojnie w Czeczenii, została zastrzelona w sobotę 7 października w centrum Moskwy.
Warszawiacy umieścili w pobliżu bramy ambasady zdjęcie Politkowskiej i ustawili przy nim zapalone znicze. Zgromadzenie przebiegało w ciszy i skupieniu.
Jeden z inicjatorów spotkania, doktorant na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, Grzegorz Pac, powiedział, że jest ono nie tylko hołdem dla zamordowanej dziennikarki, ale też apelem do władz rosyjskich o wyjaśnienie motywów tej zbrodni i wykrycie sprawców.
Dodał, że uczestnicy zgromadzenia solidaryzują się z narodem rosyjskim, który wraz ze śmiercią Politkowskiej poniósł wielką stratę. Podkreślił, że to zabójstwo jest znakiem, że w Rosji nie wszystko jest w porządku.
W Rosji jest takie przysłowie "tisze jediesz - dalsze budiesz" (ros. bedziesz cicho - więcej osiągniesz). Anna Politkowska to jedna z nielicznych osób, które powiedziały temu przysłowiu - nie. Śmierć jej i innych dziennikarzy mówi nam o Rosji rzeczy bardzo niepokojące. Mówi nam, że Rosja pod władzą Władimira Putina prawdopodobnie nie idzie w dobrym kierunku - powiedział Pac.
W spotkaniu uczestniczyli nie tylko młodzi ludzie, ale także osoby w wieku dojrzałym i emeryci. Jedna z nich, Zofia Jeż-Jarecka, powiedziała, że przyszła pod ambasadę, żeby powiedzieć "nie".
Szanuję wszystkich ludzi walczących o prawdę. Naród czeczeński nie może doczekać się prawdy, a wojownika o tę prawdę zabito. Dlatego tu przyszłam, żeby powiedzieć: "Nie, tak nie wolno" - wyjaśniła uczestniczka protestu.