RegionalneWarszawa"Zniszczyli tego człowieka. Zmarł wyrzucony na bruk"

"Zniszczyli tego człowieka. Zmarł wyrzucony na bruk"

- Ci ludzie w wyrafinowany sposób dorwali się do najsłabszych. Dla pana Marka skończyło się to dramatycznie - mówi nam Jan Pietraszek, jeden z lokatorów zreprywatyzowanej kamienicy przy Lutosławskiego 9 w Warszawie. Jak dodaje, najbardziej szkoda mu starszego mężczyzny, który "zmarł wyrzucony na bruk". Właściciele kamienicy widzą to zupełnie inaczej.

"Zniszczyli tego człowieka. Zmarł wyrzucony na bruk"
Źródło zdjęć: © Warszawiak Na Swoim
Patryk Osowski

16.02.2018 | aktual.: 16.02.2018 21:11

Czwartkowe posiedzenie komisji weryfikacyjnej ws. kamienicy przy Lutosławskiego 9 wzbudziło bardzo wiele emocji. Dotyczyło głównie sporu lokatorów z właścicielką budynku Izabelą Wierzbicką. - Dla mnie osobiście była to najtrudniejsza sprawa komisji weryfikacyjnej od początku jej istnienia. Często są różne zawiłości prawno-finansowe, ale tutaj było po prostu niezmiernie dużo ludzkich tragedii - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską poseł PiS Jan Mosiński, członek komisji weryfikacyjnej.

"Biedny, starszy, schorowany człowiek"

Podczas zeznań lokatorów padły oskarżenia o przemoc, bezprawne podnoszenie czynszu i eksmisje, nękanie, zastraszanie oraz zabieranie emerytur. Świadkowie Alina Kołodziejczyk i Katarzyna Golub zapewniały, że najgorsze było jednak brutalne pobicie przez właścicieli jednego z lokatorów - pana Marka Orłowskiego.

- Kiedy na komisji mówiła pani Wierzbicka i jej mąż, słuchałem tego z przerażeniem. Obłuda, fałsz i zakłamanie. Z ich strony mnie i moją rodzinę spotkało bardzo wiele złego, ale w najgorszej sytuacji był pan Marek - potwierdza inny z sąsiadów Orłowskiego, Jan Pietraszek. - Biedny, starszy, schorowany człowiek. Miał cukrzycę tak jak ja. Wiem co to znaczy. Musi być czysto i potrzebny jest stały dostęp do lekarstw czy jedzenia. Ci ludzie pozbyli się pana Marka w wyrafinowany sposób - zapewnia.

Lutosławskiego 9 - "Filmuj, filmuj - też będziesz w telewizji" (źródło: wPolityce.pl)

Prace komisji trwają, ale udało się ustalić, że po długim konflikcie z właścicielami, Marek Orłowski opuścił swoje mieszkanie. Chociaż miał około tysiąca złotych emerytury, został bezdomnym. Okoliczni mieszkańcy dzielili się z nim jedzeniem, ale po pewnym czasie mężczyzna zmarł.

"Policja nie zdała egzaminu. Zbagatelizowała problem lub..."

Oskar Hejka ze stowarzyszenia Warszawiak Na Swoim uważa, że "o ile pojedyncze zdarzenia rozciągnięte w czasie można uznać za zwykły konflikt sąsiedzki, to skala, częstotliwość i zakres działań (np. pobicia) wskazują, że w tym przypadku mieliśmy do czynienia z zastraszeniem mieszkańców". - W takim przypadku policja powinna reagować zdecydowanie i zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym. Niestety tym razem nie stanęła na wysokości zadania. Zbagatelizowała problem lub celowo ochraniała jedną ze stron - mówi Hejka. Dodaje, że podczas rozprawy wszyscy przedstawili swoje stanowiska, ale materiały z którymi się zapoznawał wskazują na karygodne, pozaprawne działania właścicieli.

Postawę miejscowych funkcjonariuszy krytykuje również Mikołaj Paja ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. - Poza podstawowymi czynnościami policja nie zrobiła praktycznie nic, żeby zatrzymać ten konflikt. Słyszymy o eksmisjach bez komornika, co absolutnie nie powinno mieć miejsca. Policjanci doskonale o tym wiedzą - mówi Wirtualnej Polsce Paja.

- Widzieliśmy również wiele nagrań z telefonów komórkowych. Nie są one przecież sfabrykowane, bo niektóre dialogi mogą świadczyć na niekorzyść lokatorów. Z drugiej strony jest to potwierdzenie tego, że ze strony właścicieli często dochodziło do nadmiernej agresji i przemocy - zaznacza.

Lutosławskiego 9: Gorzej jak wszy, świnia to dla Was komplement (źródło: wPolityce.pl)

Mosiński: dramatyczne, ale spójne i chronologiczne relacje

Jan Mosiński z komisji weryfikacyjnej przyznaje, że słuchając zeznań świadków i oglądając udostępnione przez nich nagrania awantur w kamienicy był przerażony. - Bacznie przyglądałem się wszystkim osobom. Panie Golub i Kołodziejczyk przedstawiły naprawdę dramatyczne relacje, ale ich opowieści były bardzo spójne i chronologiczne - ocenił. Odniósł się w ten sposób właśnie do zapewnień lokatorek, że właściciele często używali przemocy, a Marek Orłowski był ich największą ofiarą.

- Przed domem stał pan Orłowski zalany krwią, a z tyłu za nim pani Wierzbicka i biła jego głową w szklane drzwi. Za nią stała jej córka i pan Piotr. Wszyscy go tłukli - zeznała Alina Kołodziejczyk. Mosiński podkreśla, że trudno wyobrazić sobie tak drastyczne sceny. Starał się więc zrozumieć również rodzinę Wierzbickich, ale z drugiej strony ujawnione nagrania "jasno pokazują agresję, jaką nie raz emanowali".

Poseł podkreśla, że cała sprawa mogłaby wyglądać o wiele łagodniej, gdyby nie bierność policji. - Nie zdali egzaminu. Jeśli faktycznie dochodziło do tak brutalnych scen, mogli poważnie przesłuchać właścicieli i zagrozić im odpowiedzialnością karną. Może wtedy cofnęliby się chociaż o krok, a tak konflikt narastał - stwierdza.

Lutosławskiego 9 - Walenie do drzwi w środku nocy (źródło: wPolityce.pl)

Właściciele zapewniają, że nie używali przemocy

W czwartek przed komisją weryfikacyjną swoje zeznania złożyli również właściciele kamienicy przy Lutosławskiego 9. Izabela Wierzbicka i jej mąż przekonywali, że głównym powodem ich wszystkich problemów jest Jan Pietraszek. – To jest człowiek niezłomny, który dąży do swojego celu. Obiecał mi, że kto z nim zadrze, ten źle skończy – mówiła właścicielka kamienicy. Zapewniała, że mężczyzna codziennie czyta ustawę o ochronie praw lokatorów, by zrobić z siebie ofiarę. – Wiem, że wygląda jak starszy, spokojny i wiarygodny, ale to on nazywa mnie żydowską łachudrą (…), a do sądu podaje mnie minimum raz w miesiącu. (…) To taki lis. Prawdziwy cwaniak – stwierdziła. Wspólnie z mężem podkreślali, że to Pietraszek namawia innych lokatorów, by zeznawali przeciwko Wierzbickim w sądach.

- Byłem czasami wzywany na komendę trzy razy w tygodniu, bo twierdził, że ja chcę go zabić. Cały czas nas nęka – zapewniał Piotr Wierzbicki. Jego zdaniem Pietraszek "uwziął się na nich, gdy ujawnili jego majątek”. Miało tu chodzić o poinformowanie innych lokatorów, że Pietraszek jest właścicielem innego mieszkania w tej kamienicy oraz nadmorskiego pensjonatu. Co ważne, Wierzbicki zapewniał też, że nigdy nie pobił Marka Orłowskiego. - Nie stosowałem siły fizycznej wobec lokatorów i nie wyzywałem ich. Nikogo nie pobiłem w kamienicy. To są pomówienia - zeznał przed komisją weryfikacyjną.

Rozprawa Komisji Weryfikacyjnej cz. 1

Rozprawa Komisji Weryfikacyjnej cz. 2

Źródło artykułu:WP Wiadomości
warszawareprywatyzacjadzika reprywatyzacja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)