Zakupy na bazarze: parówki za 30 groszy, szynka za 1,5 zł. Znani producenci, towar nieprzeceniony
Opakowanie parówek "Berlinki" za 30 gr, półkilogramowy, pakowany próżniowo boczek za równą złotówkę, kiełbasa krucha Krakus za 2,5 zł? Szczytem drożyzny jest w tym zestawieniu kiełbasa, której opakowanie kosztuje 6 zł.
09.01.2019 08:44
Takie ceny na "trudne czasy" znajdziemy na jednym z praskich targowisk w Warszawie. Po tym, jak dostałam informację, że ktoś sprzedaje oryginalne produkty za ułamek sklepowej ceny, pomyślałam, że trudno będzie namierzyć to stoisko, bo na pewno ukryte, a opakowania być może będa dla niepoznaki przykryte innymi towarami.
Nic z tych rzeczy, bo ledwie weszłam na główną uliczkę bazaru, natknęłam się na pudła wyładowane różnymi rodzajami parówek.
To tylko "showroom", bo po dokonaniu wyboru spośród kilkunastu rodzajów wedlin i kiełbas należy udać się do niewielkiego sklepiku obok i zapłacić. Pytam człowieka, który zachęca do kupowania parówek, skąd ma taki tani towar.
- Jeśli pani powiem, to pójdę do więzienia, a nie bardzo mam na to ochotę – mówi z pewnym rozbawieniem.
Byłam przekonana, że tak niskie ceny mogą wynikać wyłącznie z faktu, że sprzedawane mięsa i wędliny są przeterminowane i trafiają wyłącznie w ręce najbiedniejszych, którzy nie mogą sobie pozwolić na regularne ceny. Pudło! Wszystko jest jeszcze co najmniej przez dwa dni zdatne do spożycia (albo i dłużej: wyprodukowany w Rosji makaron spagetti ma datę do połowy 2020 r.).
W niewielkim sklepiku kłębi się sporo osób w różnym wieku i jak sądzę - zróżnicowanej sytuacji majątkowej. A więc nie sklep dla najbiedniejszych, ale raczej osiedlowy mięsny z wiecznymi promocjami.
W sumie robię zakupy dwukrotnie, za żadnym razem nie zaproponowano mi paragonu.
- Tajemnica handlowa. A tajemnic się nie zdradza – ucina krótko pani za ladą (do której naganiacz zwracał się per "szefowo"), gdy pytam o pochodzenie wędlin, szynki i różnych rodzajów kiełbasy, która leży w lodówce.
- Ciekawe, gdzie to wcześniej leżało i czy nadaje się do jedzenia – mówię ni to do siebie, ni to do osób w kolejce, mając nadzieję sprowokować kogoś do odpowiedzi.
Starsza pani za mną potrząsa głową i deklaruje, że "kupuje często i jest zadowolona".
Gdy już poza sklepem próbuję wypytać ją o pochodzenie towaru, mówi, że nic nie wie, ale cieszy się, że ma niedaleko domu miejsce, w którym nie musi wydawać polowy emerytury na mięso, bez którego nie wyobraża sobie życia.
Czytaj też: Ceny żywności mocno w górę. I to już wkrótce
Zapytaliśmy Lidl i spółkę Animex, właściciela marek Berlinki, Krakus i Morliny, skąd mogą pochodzić nadające się jeszcze do spożycia wędliny i szynki. W przypadku tych trzech ostatnich marek drogi mogą prowadzić do hurtowni, które nie mogąc sprzedać towaru na kilka dni przed upływem daty ważności, upłynniają je po kosztach na lokalnych bazarach. Jak jednak wyjaśnić obecność parówek będących produktem własnym Lidla?
Opublikujemy wyjaśnienia producentów, gdy tylko je otrzymamy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl