RegionalneWarszawa"Wyrzucali go z pracy dwa razy za to, że jest wesoły". Poznaj historię kierowcy MZA

"Wyrzucali go z pracy dwa razy za to, że jest wesoły". Poznaj historię kierowcy MZA

Jest to najbardziej niekonwencjonalny kierowca autobusów miejskich w stolicy. Podczas jazdy pan Robert Chilmończyk rozśmieszy każdą poważną twarz opowiadając kawały i witając pasażerów przez mikrofon. Zdążył już z tego powodu stracić pracę.

"Wyrzucali go z pracy dwa razy za to, że jest wesoły". Poznaj historię kierowcy MZA
Źródło zdjęć: © WP.PL | Andrzej Hulimka

16.04.2018 10:12

W sieci ukazał się film przedstawiający hisotrię Wesołego Kierowcy. - Prowadzi autobus, a przy tym śpiewa, opowiada kawały i poprawia humor setkom osób. Niesamowity człowiek - czytamy na stronie facebookowej "Reżyser Życia".

Robert Chlimończyk zasłynął z nietypowego prowadzenia autobusów. Pasażerowie w sieci często pisali o podóży z panem Robertem, udostępniając przy tym nagrania. - Mam nadzieję, że wszyscy lubicie ostrą i dziką jazdę, szczególnie panie - żartuje Wesoły Kierowca. Jedni go uwielbiają, drudzy twierdzą, że przekracza granice dobrego smaku. Z tego też powodu stracił pracę w styczniu 2016 roku.

Na Facebooku poinformował, że oferty pracy otrzymywał z całej Polski, niemniej jednak, najbliższa jego sercu jest Warszawa. Długo nie musiał czekać, bo dwa tygodnie później miał już pracę w firmie Mobilis. Można go spotkać w liniach 126, 110 i 197, 118, 155 i 162. - Niestety w autobusach, które prowadzę nie ma odpowiedniego nagłośnienia i mikrofonów, z których mógłbym korzystać. W związku z tym nie mam możliwości mówienia do swoich pasażerów. Jednak mam cały czas lizaki, z których korzystałem w poprzedniej pracy. Teraz też je wykorzystuję - tłumaczył tvnwarszawa.pl Chilmończyk. Dodaje, że lizaki zawierają pozytywny przekaz. - Przy ich użyciu namawiam kierowców do uśmiechu albo dziękuje za ustąpienie pierwszeństwa - wyjaśnia pan Robert.

Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (0)