Wychodzą z domu i nie wracają. Dzieci "na gigancie"

Zaczynają się wakacje. Fundacja "Itaka" alarmuje, że w tym czasie drastycznie wzrasta liczba zaginięć nieletnich.

W okresie wakacyjnym rośnie liczba dzieci, które uciekają z domu.
Źródło zdjęć: © Pixabay

W szkołach kończą się lekcje (zdalne - ale zawsze). Nastolatkowie mają przed sobą dwa miesiące wakacji. Jak co roku jest to czas letnich podróży - także tych nielegalnych, dzieci i młodzieży, które uciekają z domów.

- Przymusowe zamknięcie w domach często było przyczyną frustracji i napięć. Odnotowaliśmy bardzo dużo ucieczek już na wiosnę. A na początku wakacji liczba zaginionych dzieci drastycznie wzrasta – przestrzega w rozmowie z WawaLove Izabela Świergiel z Fundacji "Itaka".

Ze statystyk fundacji wynika, że w ubiegłym roku tylko Warszawie zaginęło łącznie 283 dzieci (osób poniżej 18 roku życia), z czego większość - aż 154 - stanowiły dziewczynki. W skali całej Polski ucieka z domów około 4 tysięcy dzieci i nastolatków rocznie, a kolejne 20 tysięcy "znika" z różnego rodzaju placówek opiekuńczych. Najczęściej uciekają nastolatkowie w wieku 13-17 lat.

– Obserwujemy jednak tendencję, że uciekają coraz to młodsze dzieci - dodaje Izabela Świergiel.

Te zasmucające dane mogą być w dodatku mocno zaniżone. Od czerwca 2018 roku zmienił się system rejestracji osób zaginionych. Od tego czasu w statystykach policyjnych nie są ujmowane porwania rodzicielskie ani dzieci i nastolatkowie, którzy po raz kolejny uciekli z domu.

Ucieczki z domu to 90 proc. zaginięć wśród nieletnich

Niektóre z zaginionych dzieci na szczęście udaje się szybko odnaleźć. Np. 12-letniego chłopca i 13-letnią dziewczynkę z podwarszawskiego Pruszkowa. 3 marca tego roku zostali zgłoszeni przez swoich rodziców jako zaginieni. Dzieci nie wróciły ze szkoły do domu. Następnego dnia około godziny 4.00 rano pruszkowscy policjanci odnaleźli je całe i zdrowe w pustostanie. Dzieci wróciły bezpiecznie do domów.

Jednak nie wszystkie historie mają szczęśliwe zakończenie. Specjaliści podkreślają, że zazwyczaj ucieczki nieletnich powiązane są z tym, co dzieje się w ich domach rodzinnych.

- Często taka ucieczka jest manifestacją emocji u dziecka. Związane jest to z brakiem zainteresowania ze strony dorosłych. Osoby, które uciekają, pochodzą z domów, gdzie nie ma na ogół bliskości, gdzie rodzice ich nie zauważają - mówi nam Aleksandra Żyłkowska, stołeczna psycholog zajmująca się relacjami międzyludzkimi.

Zobacz także: "Poszukiwania 3,5 letniego Kacpra. Policja: Nie bagatelizujemy żadnej informacji"

- Ucieczki z domu stanowią około 90 procent wszystkich spraw zaginięć dzieci. Na szczęście około 95 proc. nastolatków oraz 99,9 proc. małych dzieci udaje się odnaleźć – informuje Izabela Świergiel z "Itaki".

Niektóre z nastolatków, przebywających "na gigancie", same wracają po pewnym czasie do domu, inne znajduje policja. Zdarzają się też przypadki, że uciekinierzy ukrywają się i czekają do skończenia osiemnastego roku życia, wówczas sami zgłaszają się na policję w celu odwołania swoich poszukiwań. W takiej sytuacji, jeśli dorosłe już dziecko nie chce wracać do domu, rodzina jest powiadamiana, że poszukiwania zostały zakończone - ponieważ zaginiony odnalazł się, jednak nie życzy on sobie żadnego kontaktu.

Warszawa. Ogólnopolską mekką jest Dworzec Centralny

- Ucieczka dziecka poprzedzona jest zazwyczaj pewnego rodzaju ucieczką rodziców. Nie zawsze sytuacje takie dotyczą rodzin patologicznych, gdzie pojawia się alkohol i przemoc, czasami do takich zdarzeń dochodzi w rodzinach bardzo majętnych, gdzie rodzice pochłonięci pracą, notorycznie nie mają czasu dla dziecka. Wspólnym mianownikiem wszystkich spraw jest to, że dziecko nie ma możliwości otrzymania wsparcia od najbliższych – zauważa Izabela Świergiel.

Specjaliści zajmujący się tematem nastolatków "na gigancie" podkreślają, że wielu bardzo młodych ludzi początkowo uważa wakacyjną ucieczkę z domu za świetną przygodę. Jednak nie widzą oni konsekwencji swoich decyzji. Po pewnym czasie nastolatkom poza domem zaczyna brakować pieniędzy, a wówczas pojawiają się wokół nich ludzie, którzy nie mają wobec nich dobrych intencji. Proponując młodym uciekinierom rzekomą pomoc, wciągają nieletnich w rozboje, kradzieże czy narkotyki.

Przedstawicielka fundacji "Itaka" przyznaje, że taki proceder na największą skalę ma miejsce w okolicach warszawskiego Dworca Centralnego.

- Warszawa jest miejscem, do którego najczęściej uciekają dzieci z innych części Polski. Wydaje im się, że tutaj, w tak dużym mieście, najłatwiej będzie im sobie poradzić. Najłatwiej znajdą pracę. Takie osoby trafiają bardzo często na Dworzec Centralny – tłumaczy Izabela Świergiel. – Natomiast tam znajdują je ludzie, którzy oferują pozorną "pomoc" – dodaje.

Nie wszystkie dzieci wracają. Gdzie szukać pomocy?

Historie nie wszystkich dzieci kończą się niestety szybko i szczęśliwie. Np. zniknięcie Mateusza Kozaka z Brwinowa do dziś nie doczekało się szczęśliwego finału. 13-letni wówczas chłopak 16 października 2010 roku wziął rower i poinformował mamę, że wróci za godzinę. Tak się jednak nie stało. Przez lata pojawiały się teorie m.in. o uprowadzeniu chłopca. Sprawa do dzisiaj nie została wyjaśniona.

Podobnie jak historia Kariny Surmaczz warszawskiego Mokotowa, która zaginęła w 2002 roku. I choć na temat jej zniknięcia oraz przestępczej działalności jej matki krąży wiele pogłosek związanych ze światem gangsterskim, to do dzisiaj policja nie natrafiła na żaden ślad, który pomógłby w odnalezieniu dziewczynki. Karina w dniu zniknięcia miała 7 lat.

Fundacja "Itaka" od 2003 roku organizuje kampanię "Nie uciekaj", skierowaną zarówno do nastolatków, jak również do ich opiekunów. W ramach akcji działa telefon alarmowy pod numerem 116 000, w sprawie zaginionego dziecka i nastolatka, gdzie można uzyskać profesjonalną pomoc. Z psychologiem "Itaki" można się także skontaktować mailowo pod adresem napisz@nieuciekaj.pl.

Wybrane dla Ciebie

Teorie spiskowe wokół śmierci kandydatów w Niemczech. Zmarło 16
Teorie spiskowe wokół śmierci kandydatów w Niemczech. Zmarło 16
Tajemniczy obiekt odkryty nad Wisłą. Co to może być?
Tajemniczy obiekt odkryty nad Wisłą. Co to może być?
Przewoził 11 migrantów. Ukrainiec zatrzymany
Przewoził 11 migrantów. Ukrainiec zatrzymany
"Ani ziębi, ani grzeje". Braun odpowiada na wniosek Żurka
"Ani ziębi, ani grzeje". Braun odpowiada na wniosek Żurka
Tragiczny wypadek polskiej turystki nad jeziorem Garda. Nie żyje
Tragiczny wypadek polskiej turystki nad jeziorem Garda. Nie żyje
Zabił ją w pociągu w USA. Niedawno uciekła z Ukrainy
Zabił ją w pociągu w USA. Niedawno uciekła z Ukrainy
Kuriozalny dokument KEP. Co biskupi naprawdę myślą o katechezie [OPINIA]
Kuriozalny dokument KEP. Co biskupi naprawdę myślą o katechezie [OPINIA]
Ostre spięcie z Sikorskim. Szef gabinetu Nawrockiego: To niepoważne
Ostre spięcie z Sikorskim. Szef gabinetu Nawrockiego: To niepoważne
Nawrocki odpowiada Sikorskiemu. "Apeluję o powagę"
Nawrocki odpowiada Sikorskiemu. "Apeluję o powagę"
Politico: Pentagon zmienia priorytety. USA stawiają na obronę kraju
Politico: Pentagon zmienia priorytety. USA stawiają na obronę kraju
Pilny apel policji. 56-latek podejrzany o próbę zabicia 5 osób
Pilny apel policji. 56-latek podejrzany o próbę zabicia 5 osób
Tragiczny atak rekina u wybrzeży Sydney. Jedna osoba nie żyje
Tragiczny atak rekina u wybrzeży Sydney. Jedna osoba nie żyje