RegionalneWarszawaWszystko zaczęło się od skrzyni ze skarbami

Wszystko zaczęło się od skrzyni ze skarbami

Rozmowa z warszawianką Olgą Zielińską, autorką niezwykłej, ręcznie robionej biżuterii.

Wszystko zaczęło się od skrzyni ze skarbami

05.07.2012 12:05

Z Olgą Zielińską spotkaliśmy się na warszawskim Mokotowie, gdzie razem z autorką toreb Elą Biryło zorganizowały dzień otwarty w pracowni przy ulicy Puławskiej. Podczas całodniowego wydarzenia obie prezentowały swoje najnowsze kolekcje. Wszystkie ich rękodzielnicze produkty można było podziwiać, a także kupić.

W swojej twórczości postawiłaś na folk w szlachetnej oprawie. Skąd taki pomysł?

- Lubię folk za jego bogactwo kolorystyczne, a jednocześnie lubię proste minimalistyczne formy. Wzory folkowe w ich oryginalnym wydaniu są już teraz obecne wszędzie, dlatego sporą część z nich trochę przerabiam. Folk traktuje jak bazę do edycji, a szlachetna oprawa nadaje mu nowego smaczku.

Jak powstaje twoja biżuteria, jakich materiałów używasz?

- Podstawą są metale kolorowe i szlachetne, do tego dochodzą grafiki lub fotografie umieszczane w żywicy. Często używam swoich własnych zdjęć sprzed lat, rysunków i grafik. Biżuteria powstaje przede wszystkim bez przymusu, nie lubię pracować na zamówienie. Często w trakcie pracy koncepcja mi się zmienia, wpadam na coś nowego, dlatego podstawą dla mnie jest brak narzuconych wytycznych. Oczywiście nie zawsze mam ten luksus. Przede wszystkim spełniam się w tym, co robię, spełniam się i wyżywam.

Dlaczego zajęłaś się rękodziełem?

- Zanim zajęłam się biżuterią, tworzyłam inne rzeczy, odkąd pamiętam. Na zajęcia plastyczne chodziłam od dziecka, z własnej woli. Przez kilka lat skupiałam się na fotografii, produkowałam setki zdjęć, skończyłam Gdańską Akademię Sztuk Pięknych, z zawodu jestem fotografikiem. W międzyczasie dostałam od mojej mamy skrzynię skarbów – pełną przeróżnej biżuterii, którą zaczęłam powoli rozmontowywać i składać z niej nowe rzeczy. Z czasem zaczęłam tworzyć biżuterię od zera, ewoluowałam przez lata eksperymentując z różnymi technikami, aż doszłam do etapu, kiedy nazbierałam tyle zadowolonych klientek, że zaczęłam traktować biżuterię docelowo, uruchomiłam sklep internetowy www.cospieknego.pl , potem galerię w Warszawie, poszłam do szkoły jubilerskiej. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez tworzenia biżuterii.

Ile czasu zajęło Ci dojście do takiej wprawy?

- Bardzo wielu rzeczy chciałabym się nauczyć i mam świadomość, że nie jestem nawet w połowie drogi, więc o „wprawie” chyba nie mogę mówić. Eksperymentuję z różnymi technikami i materiałami, pewne rzeczy znudziły mi się, inne okazały się zbyt proste, jeszcze inne zbyt skomplikowane. Moje początki z biżuterią były jakieś 10 lat temu...

Całe życie mieszkasz na Starym Mokotowie, z krótką przerwą na Służewiec... Czy Mokotów to twoja ulubiona część Warszawy?

- Bardzo lubię Mokotów, chyba przez sentyment, bo jestem tu od zawsze. Lubię miasto, nie mogłabym mieszkać na odludziu. Lubię słyszeć ludzi dookoła, hałas ulicy mi nie przeszkadza. Podoba mi się jak Warszawa rośnie. Jestem typem „stacjonarnym”, więc bywa że kilka miesięcy nie pojawiam się np. w centrum i po tym czasie znajduję zupełnie nowe miejsca. Lubię to, że jesteśmy już całkiem podobni do wielkiej Europy. Lubię Pałac Kultury i Nauki, przerażają mnie koncepcje burzenia tego budynku - po prostu go lubię, zawsze tu był i zupełnie serio - estetycznie mi się podoba.

Kiedyś jak byłam dzieckiem zgubiłam się w centrum, nie pamiętam czemu byłam tam sama, ale „Pekin” był dla mnie punktem orientacyjnym i dzięki niemu trafiłam do domu. Myślę, że wielu warszawiaków ma podobne doświadczenia.

Które miejsca w stolicy najbardziej lubisz odwiedzać?

- Lubię Starówkę i okolice placu Teatralnego. Ciągnie mnie do wielkich stolic w Europie. Lubię te rejony, gdzie wszystko jest wielkie, jak w Moskwie. Jednocześnie lubię Pola Mokotowskie i nowe osiedla w Wilanowie – ze względu na przestrzeń i ciszę, ale tylko dlatego że są przyklejone do miasta. Gdyby były dalej, to pewnie nie czułabym się tam dobrze.

Mogłabyś mieszkać w innym dużym mieście?

- Myślę, że mogłabym mieszkać w Oslo. Lubię zimę. Albo w Neapolu, bo kocham Włochów, tylko troszkę za gorąco tam dla mnie… Ale tak poważnie, nigdzie się nie wybieram, tu mi dobrze. Jeżdżę sobie na wakacje do wielkich metropolii i je oglądam, świetnie się tam czuję, ale za każdym razem z radością wracam do domu.

Jakie masz marzenia, plany na przyszłość?

- Chciałabym kiedyś wrócić do prowadzenia własnej galerii z biżuterią, prowadziłam dwie galerie w Warszawie przez dwa lata. Oczywiście marzą mi się moje kolczyki na okładkach Vogue. A tak poważnie, to marzę o stabilizacji w sensie zawodowym, i żebym nigdy nie przestała wierzyć w to co robię.

Dziękujemy za rozmowę.

Olga Zielińska zaprasza Was na kolejny dzień otwarty po wakacjach, 29 września. Do tego czasu na pewno powstaną nowe, piękne, rękodzielnicze projekty. Tymczasem * z ajrzyjcie na jej stronę .*

Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
biżuteriajubilerrękodzieło
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)