Wsiadła do metra, a pies na smyczy został na peronie!
Na stacji metra pl. Wilsona pasażerka z psem na smyczy wbiegła do pociągu metra. Jej się udało, zwierzę zostało na zewnątrz, Smycz przytrzasnęły drzwi. Pociąg ruszył....
Do tego zdarzenia doszło na stacji metra pl. Wilsona. - czytamy w TVN Warszawa. Kobieta, trzymająca psa na smyczy śpieszyła się na pociąg. Wbiegła na peron, następnie do pociągu. Niestety, malutki pies, którego przestraszył ostrzegający przed zamknięciem został na peronie, a drzwi przycięły smycz!
Pasażerowie natychmiast rzucili się na pomoc i próbowali zatrzymać pociąg zwalniając nawet hamulec ręczny. Wezwali też maszynistę przyciskiem "awaryjne powiadamianie maszynisty". Na próżno. Pociąg ruszył, a maszynista zatrzymał go dopiero na następnej stacji. Wszystko nagrały kamery monitoringu.
Na całe szczęście psinie nic się nie stało. Cały i zdrowy odnalazł się w tunelu między peronami! Jak wyjaśniło portalowi Metro Warszawskie, właścicielka psa naruszyła w sposób rażący wszelkie zasady bezpieczeństwa.
- Pociąg zatrzymał się na stacji Plac Wilsona o godzinie 19.11.38. Wymiana pasażerów skończyła się o godz. 19.11.56. W tym momencie przy krawędzi peronu nie było pasażerów. O godzinie 19.11.59 maszynista nadał sygnał zamknięcia drzwi. W tym czasie pasażerka z psem była w środkowej części schodów, około 6-7 metrów od pociągu. Maszynista jej nie widział - wyjaśnia Krzysztof Malawko, rzecznik Metra Warszawskiego. - Pasażerka, przez lukę w zamykających się drzwiach, wskoczyła do pociągu. Pies biegł za nią, jednakże wpadł między krawędź peronu i wagon. Drzwi zamknęły się, przycinając smycz, w związku z tym zwierzę znalazło się poniżej peronu wisząc na smyczy i obroży poza wagonem. "O godz. 19.12.06 pociąg ruszył. Po odebraniu sygnału od pasażerów maszynista zwolnił i zawiadomił dyżurnego stacji o zgłoszeniu. Na peronie stacji Dworzec Gdański pasażerka zgłosiła zdarzenie i poszła do domu. Maszynista następnego pociągu zobaczył psa obok torów, zgłosił to dyżurnemu, który skierował w to miejsce pracownika Służby
Ochrony Metra. Pies żywy został zwrócony pasażerce. - pisze rzecznik.
To nie jest pierwszy przypadek tego typu. Wciąż zdarza się, że ludzie "zostawiają" na zewnątrz metra torebki. Kilka razy zdarzyło się też, że do wagoniku wsiadła matka, a na zewnątrz pozostało jej dziecko. Podpowiadamy: śpiesz sie powoli!