Wraca neon Teatru Syrena
Odtworzono go przy pomocy zdjęć
21.05.2015 16:54
W piątek, 22 maja, o godz. 21.30 odbędzie się uroczyste rozświetlenie odtworzonego z lat 60. neonu Teatru Syrena.Teatr obchodzi w tym roku 70-lecie działalności i odsłonięcie neonu jest jednym z jego wydarzeń.
Teatr Syrena witał widzów światłem neonu od lat 60. do końca lat 80. ubiegłego wieku. Stary neon oraz jego projekt niestety już nie istnieją, zachowały się jednak zdjęcia i na ich podstawie, dzięki wsparciu fundatora, neon ponownie będzie znakiem rozpoznawczym sceny przy Litewskie.
Teatr Syrena został założony w 1945 roku w Łodzi przez satyryka Jerzego Jurandota. W 1948 roku teatr przeniósł się do stolicy i zajął lokal przy ulicy Litewskiej 3, gdzie mieści się do dzisiaj.
W skład pierwszego zespołu weszła grupa legendarnych artystów wywodzących się z przedwojennych kabaretów warszawskich: Adolf Dymsza, Ludwik Sempoliński, Jadwiga Andrzejewska, Mira Zimińska. Szybko dołączyły do nich inne gwiazdy: Loda Halama, Helena Grossówna, Kazimierz Krukowski. Tekstów dostarczali m.in. Antoni Słonimski, Jan Brzechwa, Jeremi Przybora, Stanisław Tym, Sławomir Mrożek i Konstanty Ildefons Gałczyński.
W historii Syreny wiele jest też nazwisk znakomitych scenografów (m.in. Henryk Tomaszewski i Franciszek Starowieyski) oraz reżyserów (Stanisława Perzanowska, Zygmunt Huebner, Andrzej Łapicki, Adam Hanuszkiewicz).* To co jednak stanowiło o atrakcyjności tego teatru i tworzyło jego legendę, to plejada gwiazd - tu odnosiły największe sceniczne sukcesy Irena Kwiatkowska, Hanka Bielicka, Alina Janowska, Teresa Lipowska czy Zofia Czerwińska wraz z przedwojennymi legendarnymi artystkami jak Stefcia Górska, Stefania Grodzieńska, Loda Halama.* To do Syreny przychodziło się słuchać i podziwiać największą damę polskiej piosenki Irenę Santor.
To tu po wojnie odnaleźli się Kazimierz „Lopek” Krukowski, Adolf Dymsza, Ludwik Sempoliński, a z czasem rozbłysły kariery Kazimierza Brusikiewicza, Bohdana Łazuki czy Tadeusza Plucińskiego. W Syrenie debiutował także, jako mały chłopiec, Piotr Fronczewski, którego ojciec był pracownikiem administracyjnym teatru.* Była to więc wylęgarnia talentów, gejzer humoru i błyskotliwej rozrywki, dogodne miejsce dla rozwoju wielu estradowych karier.* Kolejne dekady utrwalały ten wizerunek Syreny, ale jej znaczenie na coraz bogatszej i różnorodnej mapie teatralnej Warszawy zdawało się powoli słabnąć.
Zobacz także: Ogród królewski wraca na skarpę