Warszawskie parki zagrożone wycinką. "Kpina z ochrony przyrody"
To efekt nowelizacji ustawy o ochronie zabytków.
16.09.2017 10:54
"Kolejną ustawą demontuje się system ochrony przyrody w naszych miastach" - stwierdził wiceprezydent stolicy Michał Olszewski. Chodzi o nowelizację ustawy o ochronie zabytków, która weszła w życie 9 września. Zgodnie z jej zapisami stołeczny*konserwator zabytków stracił uprawnieninia do nakładania kar za wycinkę drzew oraz do nakładania obowiązku nasadzeń zastępczych.*
Wiceprezydent stolicy Michał Olszewski powiedział na piątkowej konferencji w Ogrodzie Krasińskich, że chce zaalarmować o dwóch rzeczach, które są "kolejnym skandalem w ochronie przyrody na terenie polskich miast". Chodzi o rozporządzenie ministra środowiska ws. opłat za wycinki drzew oraz o nowelę ustawy o zabytkach.
Wiceprezydent poinformował, że od poniedziałku "można powiedzieć, że jest zdjęta praktycznie ochrona drzew na terenach zabytkowych", dlatego, że zgodnie z nowelizacją ustawy o ochronie zabytków konserwator zabytków stracił jakiekolwiek uprawnieninia do nakładania kar za wycinkę drzew oraz do nakładania obowiązku nasadzeń zastępczych.
"De facto kolejną ustawą demontuje się system ochrony przyrody w naszych miastach" - powiedział wiceprezydent stolicy.
Stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki wyjaśnił, że kilka dni temu weszła w życie nowelizacja ustawy o ochronie zabytków, "która w wielu punktach jest bardzo zasadna, celowa i przemyślana". "Natomiast wprowadza także pewne zmiany, jeżeli chodzi o ochronę przyrody, wydaję się, że są to zmiany, które nie wynikały z jakiegoś celowego zamysłu, a raczej z pewnego może chaosu albo czasu, w którym te zmiany były wprowadzane" - powiedział.
Jak mówił, od początku tego tygodnia na obszarach wpisanych do rejestru zabytków, takich jak m.in. parki, zabytkowe aleje, układy urbanistyczne osiedli dzielnic jak Saska Kępa czy cały Żoliborz, konserwator, który jest jedynym organem wydającym zgodę na wycinkę i nasadzenia drzew, został "pozbawiony mechanizmu", jakim była ustawa o ochronie przyrody.
Krasucki powiedział, że oznacza to, że konserwator uzgadnia wycinkę drzew tylko i wyłącznie na podstawie ustawy o ochronie zabytków. "Czyli nie uzależnia zgód na wycinkę od nasadzeń zastępczych, nie mierzy obwodów (drzew) pod kątem opłat, czyli na tych terenach opłaty wynoszą tyle co opłata za wydanie pozwolenia - 82 zł. Nie ma możliwości wprowadzenia żadnych kar, poza karami wynikającymi z ustawy o ochronie zabytków. A w sytuacjach skrajnych, czyli na obszarach archeologicznych, gdzie wycinka drzew odbywa się powyżej korzeni praktycznie nie ma możliwości odmowy" - powiedział.
Mniejsze opłaty za wycinkę drzew
Po drugie Olszewski odniósł się do rozporządzenia z lipca br. do głośnej nowelizacji ustawy o ochronie przyrody nazywanej potocznie lex Szyszko od nazwiska ministra środowiska. Wiceprezydent stolicy twierdzi, że po wejściu w życie rozporządzenia drastycznie spadły opłaty za wycinkę drzew. "Jeśli chodzi o takie drzewo jak jodła pospolita o obwodzie (pnia) 80 cm, za takie drzewo jeszcze w ub. roku trzeba było zapłacić 130 tys. zł, a dzisiaj 2 tys. zł. Jeśli chodzi o dąb szypułkowy zamiast 100 tys. zł - 10 tys. zł. Topola szara zamiast 20 tys. zł - 3 tys. zł (...). Brzoza brodawkowata 12 tys. zł, dzisiaj 1,7 tys. zł" - wymieniał.
Ocenił, że ten "cennik" jest "kpiną z ochrony przyrody". Podkreślił, że w skrajnych wypadkach opłata za wycinkę drzew spadła nawet 20,30-krotnie.
Olszewski powiedział, że na posadzenie jednego "dobrego" drzewa i jego pielęgnację przez ok. trzy lata miasto musi wydać ok. 1,2-1,4 tys. zł. Ocenił, że tak niskie opłaty będą zachęcały do wycinek drzew w mieście.
Sprawa zajmie się wicepremier?
Olszewski i Krasucki mówili, że zwrócili się do wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego z pismem i "prośbą o uporządkowanie systemu prawnego". "Liczymy na to, że być może jest to tylko pomyłka, niedopatrzenie ze strony legislatorów, a nie celowe działanie na rzecz niszczenia przyrody w polskich miastach" - powiedział Olszewski.
Wiceprezydent poinformował również, że ku jego potężnemu zdziwieniu sprzed siedziby władz miasta i wojewody mazowieckiego na placu Bankowym zniknęły drzewa. Plac przed budynkiem obecnie przechodzi remont. "Skierowaliśmy tę sprawę do wojewody z zapytaniem o to, jaki był powód usunięcia drzew i czy były na to zezwolenia. Na to uzyskaliśmy odpowiedź, że wojewoda uważa, że takich zezwoleń nie potrzebował" - powiedział Olszewski. Dodał, że osobiście skierował sprawę do urzędu marszałkowskiego.
Źródło: PAP