Warszawa. Zabrał saszetkę z kluczami z zakrystii. Myślał, że to pieniądze
W ręce stołecznych policjantów wpadł 56-letni mężczyzna podejrzany o kradzież skórzanej saszetki z kluczami z zakrystii jednego z kościołów na warszawskim Mokotowie.
Wszystko zaczęło się, gdy 56-latek zgłosił się na plebanię i postanowił skorzystać z pomocy duchownych. Księża kupowali mężczyźnie leki, żywność oraz inne niezbędne rzeczy. Jednak okazana mu dobroć według 56-latka była najwidoczniej niewystarczająca.
- Jak ustalili policjanci, brak saszetki z kluczami zauważyła siostra zakonna. Nie było ich w pomieszczeniu gospodarczym kościoła, w którym zawsze leżały ani w żadnym innym – podkom. Robert Koniuszy z Komendy Stołecznej Policji.
O sprawie został powiadomiony proboszcz.
Warszawa. Zabrał ok. 30 kluczy
Poszukiwania saszetki z kluczami w kościele na Mokotowie trwały dwa dni. Jednak nie przyniosły rezultatu. Duchowni sprawdzili następnie monitoring. Wówczas nagranie ujawniło, że do pomieszczenia gdzie znajdowały się klucze – było ich około trzydziestu, wszedł dobrze im znany 56-latek, a następnie wyszedł z wypchaną kurtką. Z ustaleń służb wynika, że nikt inny spoza parafii nie wchodził do tego pomieszczenia.
Kolejna próba kradzieży auta na myjni. Chyba pojawiła się nowa metoda
- Podejrzany z racji częstych wizyt znał pomieszczenia parafialne i był przekonany, że w saszetce znajdują się pieniądze – wyjaśnił podkom. Koniuszy.
Funkcjonariusze ustalili, że podejrzany nie ma żadnego miejsca zamieszkania i najprawdopodobniej przebywa u swojej siostry w Ząbkach pod Warszawą. Policjanci udali się tam z wizytą.
- Karany w przeszłości mężczyzna nie zaprzeczał, że dopuścił się przestępstwa na szkodę jednej z mokotowskich parafii – dodał policjant.
56-latek został zatrzymany i usłyszał zarzuty, za które teraz może zostać skazany nawet na 5 lat więzienia. Okazało się, że mężczyzna dopuścił się kradzieży w warunkach recydywy, więc w tym przypadku odpowiedzialność za ten czyn może wzrosnąć jeszcze o połowę.