Warszawa. Wyrzucił saszetkę z narkotykami. Twierdził, że mieszka w samochodzie
Policjanci z Wilanowa zatrzymali 44-latka podejrzanego o posiadanie znacznej ilości środków odurzających. Mężczyzna na widok policji wyrzucił z samochodu saszetkę z narkotykami. Utrzymywał również, że chwilowo mieszka w samochodzie.
23.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 13:26
Policja podejrzewała, że okolicach ulicy Bruzdowej na Wilanowie mężczyzna jeżdżący volkswagenem może zajmować się rozprowadzaniem narkotyków.
W trakcie obchodu ulicy funkcjonariusze zauważyli ciemnego passata zaparkowanego w pobliżu budynku. Postanowili wylegitymować kierowcę. Kiedy zbliżyli się do samochodu, kierowca otworzył drzwi od strony pasażera i wyrzucił czarną saszetkę. Saszetka upadła na trawę metr od auta.
Okazało się, że 44-latek jest zameldowany na jednym z wilanowskich osiedli. Tłumaczył, że parkuje w tym miejscu, ponieważ chwilowo mieszka w samochodzie i na tej ulicy czuje się bezpiecznie. Nie przyznał się do wyrzucenia czegokolwiek z auta.
Gdy policjanci przeszukali czarną saszetkę, okazało się, że zawiera dużo woreczków foliowych, kieszonkową wagę elektroniczną ze śladową ilością białego proszku oraz trzy woreczki z substancją w postaci białej masy, kremowych kryształków oraz kilkumilimetrowych kolorowych listków.
Był też notes, z którego wynikało, że właściciel mógł zajmować się dystrybucją środków odurzających. Mężczyzna miał przy sobie 15 000 zł gotówki, którą również zabezpieczono.
- Badania narkotesterami wykazały, że znaleziono mefedron, amfetaminę i LSD. Łącznie około 100 gramów narkotyków trafiło do policyjnego depozytu - przekazał oficer prasowy Komendanta Rejonowego Policji Warszawa II, podkom. Robert Koniuszy.
Podejrzany został zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu. Usłyszał zarzuty posiadania znacznej ilości narkotyków. Został tymczasowo aresztowany. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.