Warszawa. Nadziejomat pożądany. Zbierają na maszynę do poruszania wyobraźni
Fundatorem nadziejomatu może zostać każdy. To urządzenie, które wyzwala kreatywność, pozwala na zabawę słowem i daje chwilę refleksji. Dzięki niej można zostać autorem sentencji. I dać sobie trochę nadziei.
Z nadzieją w polskiej kulturze łączą się mało optymistyczne konotacje. Jest matką głupich albo umiera ostatnia. Twórcy nadziejomatu chcą pozwolić wznieść się ponad te stereotypy i wyzwalać kreację.
Po raz pierwszy taka zabawka pojawiła się w kwietniu na dziedzińcu Zamku w Cieszynie. Autorzy projektu - studio Dinksy z Cieszyna i Marek Gajda - tłumaczyli, że generator ruchomych kombinacji słów nawiązuje do książki "Sto tysięcy miliardów wierszy" Raymonda Queneau.
Eksperymentalny tom poetycki, opublikowany we Francji w 1961 roku łączy literaturę i kombinatorykę. Zawiera dziesięć sonetów, pozbawionych przerzutni i zawierających te same rymy. Każdy wiersz umieszczony jest na kartce pociętej na czternaście poziomych pasków z pojedynczymi wersami. Taki układ tekstu pozwala na dowolne manewrowanie fragmentami utworów poety i ułożenie własnego sonetu.
Warszawa. Nadziejomat pożądany. Zbierają na maszynę do poruszania wyobraźni
"Cóż, pozazdrościłyśmy Cieszynowi Nadziejomatu i chcemy mieć taki w Warszawie. Premierowo Nadziejomat zagości na Big Book Festival 25-27 czerwca w Warszawie, a potem zamieszka na oddziale dziennym rehabilitacji psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży w Szpitalu Wolskim" - napisały dziennikarki Agnieszka Jucewicz i Katarzyna Sroczyńska. I zaczęły szukać sponsorów dla takiego zakupu.
Tworzona ręcznie instalacja będzie pomocą i urządzeniem rehabilitacji młodych pacjentów z Woli. Potem w planach będzie przekazanie zabawki do innej placówki medycznej.