RegionalneWarszawaWarszawa. Kryzys w areszcie na Grochowie. Pracownicy sami kupują… papier toaletowy

Warszawa. Kryzys w areszcie na Grochowie. Pracownicy sami kupują… papier toaletowy

Przepracowani strażnicy, brak podstawowych środków czystości i konwojowanie chorych więźniów aż do Łodzi – tak wygląda codzienność w warszawskim areszcie śledczym na Grochowie. Kontrolę w placówce przeprowadzono na polecenie rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara.

Warszawa. Kryzys w areszcie na Grochowie. Pracownicy sami kupują… papier toaletowy
Źródło zdjęć: © East News | DONAT BRYKCZYNSKI/REPORTER
Katarzyna Romik

Wyniki kontroli w areszcie śledczym na Grochowie nie pozostawiają wątpliwości – sytuacja jest zła. Strażnicy średnio mają po 350 nadgodzin. Dwaj rekordziści pracowali o 900 godzin za dużo. Gdyby chcieli odebrać dni wolne za te godziny, mogliby nie pracować przez 112 dni.

Adam Bodnar w raporcie po kontroli podkreślił, że sytuacja dotyczy strażników i wychowawców, którzy nie mają wystarczająco dużo czasu na pracę z osadzonymi.

W areszcie brakuje też podstawowych środków czystości. Papier toaletowy, mydło czy płyn do naczyń pracownicy kupują za własne pieniądze. Podobnie z długopisami, papierem czy pozostałymi materiałami biurowymi – wylicza piątkowa "Gazeta Wyborcza".

Jeśli któryś z osadzonych w areszcie zachoruje, trzeba go konwojować do szpitala w Łodzi. Strażnicy więzienni z Grochowa tłumaczą to tym, że w Warszawie nie ma szpitala dla więźniów. Jednostka taka działała na Mokotowie przy ul. Rakowieckiej. Więzienie jednak zostało zlikwidowane i powołano tam muzeum Żołnierzy Wyklętych.

Do wyników kontroli odniosła się rzeczniczka Służby Więziennej. Elżbieta Krakowska przekazała "GW", że powołano zespół specjalistów do zweryfikowania tych informacji. Krakowska oceniła, że większość wniosków z kontroli RPO jest niezgodnych ze stanem faktycznym w areszcie.

Rzeczniczka służby więziennej twierdzi, że "areszt systematycznie dokonuje zakupów w pełni zabezpieczających potrzeby". Również liczba nadgodzin wypracowanych przez strażników jest inna – nie 357, a 201 – ocenia Elżbieta Krakowska.

Strażnicy nie będą musieli niebawem konwojować chorych więźniów do szpitala w Łodzi, ponieważ placówka dla osadzonych powstaje w Radomiu. To skróci czas przejazdu na miejsce o 3 minuty - wylicza Gazeta.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)