Warszawa. Fast food, plastikowa toaleta i przyczepy. Istny "kosmos" na placu Kuronia
Wygląd placu Kuronia w Warszawie coraz bardziej bulwersuje i pozostawia wiele do życzenia. W miejscu tym znajdziemy kurczaki na sprzedaż, toi toi czy zasłaniający przestrzeń pawilon.
Chodzi o miejsce przy skrzyżowaniu ulic Gdańskiej i Potockiej na warszawskim Żoliborzu. Plac ten od dziesięciu lat ma swojego patrona i jest nim Jacek Kuroń, znany mieszkaniec tej okolicy, który był działaczem opozycji demokratycznej w PRL i ministrem pracy w rządzie Tadeusza Mazowieckiego.
Początkowo sprawa wyglądała całkiem dobrze, miasto posadziło na placu kwiaty i drzewa, ustawiono też ławki dla okolicznych mieszkańców. Jednak po pewnym czasie wszystko zostało zniszczone.
Przez wiele lat przy placu Kuronia zlokalizowany był punkt Orlen, który w rzeczywistości zastąpił funkcjonującą tam od 1952 roku stację paliw CPN.
Warszawa. Fast food na placu Kuronia
W 2007 roku władze stolicy zażądały zmian i wyłączenia dystrybutorów w okolicy placu Kuronia. Jednak mimo takiej decyzji stołeczny ratusz nie wykupił 80 m kw. placu, za które miałby zapłacić 170 tys. zł. W związku z tym firma Orlen sprzedała teren prywatnemu najemcy. Wówczas przy skrzyżowaniu Gdańskiej i Potockiej pojawiły się budki z fast foodem.
Już w 2018 roku na środku placu stanęła żółta, rozpadająca się furgonetka sprzedająca kurczaki. W tym czasie obok postawiono też przenośną, plastikową toaletę. Natomiast zimą handlarze sprzedają tam choinki.
Warszawscy radni toczą od kilku lat spór o to miejsce, jednak bezskutecznie.
Warszawa. Już nie tylko kurczaki czy burgery
Obecnie, jak informuje "Gazeta Wyborcza" do przyczepy z jedzeniem na wynos i toi toia dołączył olbrzymi kontener – pawilon, który zasłania widoczność.
Warszawska radna z Żoliborza Donata Rapacka przyznała, że miejsce to zasługuje na miano "epopei". Jak dowiedziała się "Wyborcza", urzędnicy w sprawie placu Kuronia są bezradni.