Warszawa. Dziwidła się nie dotyka. Cenna roślina uszkodzona
Na kwitnienie tego ewenementu przyrodniczego czekają wszyscy sympatycy roślin tropikalnych. Pojawienie się tego kwiatu ma być polską premierą botaniczną. Tymczasem zanim egzotyczny gość z w Ogrodzie Botanicznym pokazał całą swoją urodę, ktoś próbował odłamać kawałek rośliny.
30.05.2021 11:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O nadchodzącym niezwykłym wydarzeniu uniwersytecki ogród powiadomił w poniedziałek. Okazało się bowiem, że dziwidło olbrzymie, czyli Amorphophallus titanum, niezwykła roślina, która znalazła się w warszawskiej placówce kilkanaście lat temu i była przedmiotem troski zespołu botaników, właśnie, po długim czasie uśpienia i kłopotach, zbiera się do pokazania swoich możliwości.
Dziwidło olbrzymie trafiło do Warszawy przypadkiem. Pan Grzegorz, który sprowadził je do Polski, zdecydował się powierzyć bulwę rośliny naukowcom z Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego, bo sam nie mógł zapewnić jej odpowiednich warunków. To wymagający okaz.
"Koniec końców dziwidło zadomowiło się w naszej tropikalnej szklarni, ku uciesze wszystkich pracowników, a szczególnie Joanny Bogdanowicz i Piotra Dobrzyńskiego. Od tamtej pory bacznie obserwujemy tę niezwykłą roślinę" - relacjonowali botanicy, zawiadamiając w mediach społecznościowych o spodziewanym rozkwicie gatunku, pochodzącego z wilgotnego lasu równikowego Sumatry.
Warszawa. Dziwidła się nie dotyka. Cenna roślina z Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego uszkodzona
Bo roślina wyraźnie zaczęła szykować się do pokazania, na co ją stać. I to po tym, jak wszystkim zdawało się, że nic już z niej nie będzie. Bo przez pierwsze lata czuła się w placówce dobrze, rosła, tworząc naprzemienne liście. A potem odpoczywała, zamieniając się w dziwną bulwę bez śladu życia.
Ale potem zdarzył się drobny incydent, który - jak się wydawało pracownikom ogrodu - skazał roślinę na śmierć. Bo kilka lat temu ekipa telewizyjna kręciła zimą materiał w szklarniach i nieświadomie wystawiła donicę na zewnątrz. Nikt nie przypuszczał, że to coś żyje i na kilkustopniowym mrozie może zginąć.
Rano donicę wciągnięto do środka, lecz faktycznie bulwa zaczęła gnić. Przez trzy lata, mimo ciężkiej walki o przetrwanie cennego okazu, roślina nie wypuszczała kolejnego liścia.
Chyba tylko czary i zaklęcia sprawiły, że wydarzył się cud i roślina odtworzyła się. Nagle w bulwie zaczęło powoli tlić się życie, pojawił się listek i niemal jasne stało się, że może zdarzyć się jeszcze coś niezwykłego.
No i wszyscy w ogrodzie zaczęli szykować się na ten wyjątkowy moment. Dziwidło olbrzymie kwitnie bardzo rzadko, a jeśli do tego dochodzi, wydarzenie staje się sensacją i atrakcją turystyczną.
Czekający na kwiat specjaliści zapowiedzieli, że transmisję z tego spektaklu każdy będzie mógł oglądać w sieci. Tymczasem ktoś z empiryczną potrzebą, z głupoty, nieświadomości lub złośliwości odłamał kawałek łuski okrywającej kwiatostan.
"Wydawało nam się to zupełnie oczywiste, że NIE MOŻNA DOTYKAĆ, zrywać, skubać, odłamywać fragmentów żadnych roślin, które rosną w naszych kolekcjach, szczególnie tak rzadkich, pięknych i wyjątkowych, jak dziwidło olbrzymie (Amorphophallus titanum). One rosną tu, a my pielęgnujemy je – dla nas wszystkich" - ze smutkiem poinformowali pracownicy Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Wkrótce okaże się, czy delikatny olbrzym przejdzie tę ingerencję bez szwanku. Jeśli akt wandalizmu nie zaszkodzi roślinie, dziwny kwiat dziwidła będzie można wkrótce zobaczyć w całej okazałości.