Warszawa. Białołęka z bibliotecznym książkomatem. "Szkoda, że tylko do zwrotów"
Takie tajemnicze skrzyneczki ma już Ursynów, Wawer czy Ochota. Czytelnicy, korzystający z dzielnicowych sieci bibliotecznych, są podzieleni, ale praktyczności takiego rozwiązania nie jest w stanie podważyć głos tych, których razi "rzucanie książkami".
O wrzutnie książek mieszkańcy walczą najczęściej w ramach budżetu obywatelskiego, na równi stawiając też projekty o przeznaczenie środków na zasilenie zasobów bibliotecznych. Wrzutnie, czyli tak zwane trezory, ustawiane są na zewnątrz i mogą działać nawet wtedy, gdy biblioteka jest nieczynna.
Jak zawsze, są zwolennicy i przeciwnicy. Jedni nie kryją entuzjazmu, że oddać wypożyczone egzemplarze można o każdej porze dnia i nocy. Ideałem byłoby oczywiście, gdyby do podobnej skrzynki, jak do paczkomatu, można było siecią zamówić sobie książki do wypożyczenia i odebrać dzięki otrzymanemu na telefon kodowi do otwierania swojej szufladki.
Przeciwnicy martwią się o stan książek wrzucanych do otworu w metalowym pojemniku. Te wątpliwości może rozwiać jednak lektura regulaminu. Zaleca on umieszczanie zwracanego egzemplarza grzbietem do środka wrzutni i pojedyncze wkładanie oraz delikatne postępowanie. Zreszta za klapką jest konstrukcja, która pozwala książce ześliznąć się płynnie do wnętrza. Książka ląduje na półce, znajdującej się na odpowiedniej wysokości. Potem ta półeczka opuszcza się pod wpływem ciężaru przybywających we wrzutni książek. W rezultacie książki nie niszczą się.
Warszawa. Białołęka z bibliotecznym książkomatem. "Szkoda, że tylko do zwrotów"
Zadowoleni z takiej skrzyni powinni być także bibliotekarze. Wrzutnia może mieć zamontowany od wewnątrz wózek, który pozwala sprawnie rozmieścić książki ponownie na półkach bez ich noszenia. Co najciekawsze - wewnątrz umieszczona może być kula gaśnicza. W momencie powstania pożaru zapala się lont i w czasie około 3 sekund powoduje wybuch kuli. W rezultacie znajdujący się proszek gaśniczy wewnątrz kuli tłumi pożar.
Taki trezor ma ponad metr wysokości. Kosztuje sporo, bo prawie 10 tysięcy złotych, więc najczęściej biblioteki nie dysponują własnym budżetem na taki wydatek. Jednak szansą na zapewnienie dzielnicy takiej instalacji, do której można wrzucać książki wypożyczone także w innych filiach tej samej dzielnicy, są projekty budżetu obywatelskiego.