Warszawa. Atak pijanego rasisty. Wstrzymano metro
- W warszawskim metrze doszło do rasistowskiego ataku - twierdzi pan Adam. Opisał całą sytuację w poście na Facebooku. Mężczyzna stanął w obronie ofiary. Agresywny i pijany pasażer miał wyzywać i szarpać obcokrajowca za to, że nie jest Polakiem.
13.09.2018 | aktual.: 13.09.2018 20:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pan Adam, który zrelacjonował wydarzenie na Facebooku, napisał, że wepchnął się między ofiarę a napastnika, by zakończyć atak. Do opisywanej sytuacji doszło w środę ok. godz. 18:30 w warszawskim metrze. Mężczyzna wcześniej miał "osaczyć, drzeć się i szarpać przerażonego pasażera". Gdy metro zatrzymało się na stacji, pan Adam zablokował drzwi, by sprawca nie odjechał przed przyjazdem policji.
- Na początku liczyłem że w tym celu wystarczy tylko wołać "policja!" na peron, ale jakoś nikt nie przychodził. Dopiero po chwili sobie przypomniałem o domofonie do konduktora - napisał pan Adam. Mężczyzna dodał również, że pozytywnie zaskoczył go brak sprzeciwu pasażerów wobec zatrzymania metra. - Nagle wszyscy się obudzili i też dopingowali, żebym nie puszczał drzwi i sprawce trzeba zatrzymać - czytamy w poście. Jednak jak twierdzi pan Adam, w momencie ataku żaden inny pasażer nie reagował.
Ochrona wyprowadziła napastnika. Jak opisał mężczyzna, "na fali entuzjazmu czynem obywatelskim dwoje pasażerów wyszło świadkować". Jeden ze świadków, rzekomo przyznał, że bał się zareagować. Pan Adam doszedł do wniosku, że "to nie strach, ale raczej to, że ludzie się dali zaskoczyć, bo nie byli przygotowani, jak się zachować".
Mężczyzna dokładnie zrelacjonował wydarzenie głównie po to, by uczulić innych na zachowania rasistowskie. By w późniejszym czasie podobne ataki nie były już zaskoczeniem i by ludzie zaczęli na nie reagować. - Przygotowanie do reakcji na agresje są ważne, bo człowiek do niej nieprzyzwyczajony łatwo zastygną w bezruchu i wahaniach - stwierdził.
Oprawca został zatrzymany przez funkcjonariuszy. Jak czytamy w poście na Facebooku, pan Adam i dwóch innych świadków złożyli obszerne zeznania.
Źródło: Facebook