RegionalneWarszawaThe Rolling Stones znowu w Polsce? Występ w Sali Kongresowej sprzed pół wieku to legenda

The Rolling Stones znowu w Polsce? Występ w Sali Kongresowej sprzed pół wieku to legenda

Ich występ w kwietniu 1967 r. to jedno z najważniejszych wydarzeń Polski Ludowej. Po ponad pół wieku The Rolling Stones mają powrócić do Polski. Najprawdopodobniej zagrają na Stadionie Narodowym.

The Rolling Stones znowu w Polsce? Występ w Sali Kongresowej sprzed pół wieku to legenda
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Robert Kowalewski
Kamil Sikora

To, że The Rolling Stones w 56. roku swojej działalności ponownie wyruszą w trasę, było wiadomo od kilku miesięcy. Ich jesienna "No Filter Tour" ominęła rodzimą Wielką Brytanię, co było spowodowane brakiem dostępnych terminów - stadiony i hale widowiskowe były już zarezerwowane na wydarzenia sportowe. Muzycy obiecali, że w 2018 r. zrobią wszystko, by wystąpić na Wyspach. Jeszcze 1,5 miesiąca temu sir Mick Jagger potwierdził ten zamiar w rozmowie z "The Sun".

Wygląda jednak na to, że Stonesi nie ograniczą się tylko do zagrania kilku koncertów w Wielkiej Brytanii, ale powrócą też na kontynent. W ich kalendarzu na czerwiec 2018 ma być wpisana też Polska - informuje "Rzeczpospolita", powołując się na anonimowe źródła. Jeśli to się potwierdzi, koncert zapewne odbędzie się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Drugą możliwością jest też Stadion Śląski w Chorzowie, gdzie muzycy grali już w 1998 roku (wideo powyżej). To jednak mniej prawdopodobne bo już ogłoszono, że muzycznym otwarciem obiektu będzie lipcowy koncert Guns 'n' Roses.

Stonesi na nowo

Występy Stonesów w 2018 r. miały stanowić ciąg dalszy "No Filter Tour", która nie tylko była najbardziej dochodową trasą 2017 r. (140 mln dol. z 14 koncertów), ale przyniosła też nową jakość występów. Muzycy od ponad dekady grali bardzo podobny zestaw piosenek. Wciąż robili to świetnie, ale jednak nieco schematycznie.

Dlatego ogromne było moje zaskoczenie, gdy stojąc w parku miejskim w Hamburgu usłyszałem dźwięki "Sympathy For The Devil" (wideo poniżej). W setliście znalazły się kawałki niegrane od 40 lat ( "Dancing With Mr. D."), od prawie 30 ("Play With Fire") czy od kilkunastu ("Under My Thumb"). Oczywiście poza tym jazda obowiązkowa z największymi hitami. Do tego dwie piosenki z najnowszej płyty Stonesów "Blue & Lonesome", wypełnionej bluesowymi klasykami.

Płytę nagrano przy okazji, gdy zespół wszedł do studia by zarejestrować pierwszy od ponad dekady autorski album (dwie piosenki nagrał w 2012 r., na 50. urodziny). I właśnie piosenek z nowego albumu Stonesów można się spodziewać na koncertach w 2018 r., bo muzycy niedawno chwalili się zdjęciami ze studia nagraniowego, więc zapewne wydawnictwo ukaże się w nadchodzącym roku.

Pół wieku temu w Warszawie

Piąty koncert Stonesów w Polsce odbędzie się 51 lat po ich debiucie w naszym kraju. Brytyjski zespół zagrał dwa koncerty w Sali Kongresowej. To była ostatnia trasa w oryginalnym składzie, jeszcze z Brianem Jonesem, który wkrótce opuścił zespół. Stonesi byli już sensacją światowego formatu, a stworzony przez Keitha Richardsa riff z "I Can't Get No Satisfaction" wszedł do kanonu muzyki.

Przyjazd w kwietniu 1967 r. zorganizowano w ostatniej chwili - do skutku nie doszedł koncert w Moskwie, bo władze ZSRR bały się ekscesów, które moglil wywołać Brytyjczycy, świeżo obciążeni zarzutami o posiadanie narkotyków. Muzycy sami mieli zaproponować przyjazd do Polski, a ostateczną zgodę u Władysława Gomułki miały wyprosić jego wnuczki - przekonywał Piotr Metz z radiowej Trójki. Dla zamkniętych za Żelazną Kurtyną fanów rocka przyjazd Stonesów był orgromnym wydarzeniem, choć wcześniej w Polsce byli m.in. The Animals czy Paul Anka.

Muzycy przylecieli do Warszawy już 12 kwietnia, dzień przed koncertem, a zderzenie z krajem komunistycznym było dla nich trudnym przeżyciem. Zamieszkali w Hotelu Europejskim, vis-à-vis Pałacu Prezydenckiego. Ich przewodnikiem był fotograf Marek Karewicz, który mówi, że nie był fanem Stonesów - wolał jazz. Zabrał ich do Kamieniołomów (jeden z najpopularniejszych klubów ówczesnej Warszawy), gdzie muzycy po raz pierwszy poznali smak wódki. Do pokoju mieli wrócić o 4 nad ranem, prowadzeni przez hotelowych portierów. Wstali ok. godz. 15, przez co nie odbyła się zaplanowana na godz. 13 konferencja prasowa.

Napięcie w sali i przed

Jako impreza podwyższonego ryzyka koncert był szczelnie obstawiony przez milicję, użyto nawet armatek wodnych i petard z gazem łzawiącym do rozpędzenia fanów, którzy chcieli dostać się na koncert bez biletu. To dlatego, że liczba chętnych na zobaczenie Stonesów w akcji znacząco przewyższała pojemność Sali Kongresowej (2800 osób), a znaczną część biletów dostali oficjele. W porównaniu z dzisiejszymi mega-koncertami (Stonesów na Kubie słuchało nawt 1,5 mln osób) to nic, ale i tak był ogromny problem z nagłośnieniem obiektu. Rozentuzjazmowany tłum skutecznie zagłuszał muzyków krzykami.

Po koncercie przed hotelem czekały fanki, a niektórym udało się przedostać do środka. Jedna z nich, Aleksandra Fafius, zdobyła nawet autograf. "Best wishes to my girlfriend" - napisał 17-latce Jagger. Stonesi opuścili Warszawę dzień po koncercie i pojechali do Zurychu, gdzie wieczorem mieli kolejny występ.

Mity

Wokół koncertu w Kongresowej narosło wiele mitów, a najsłynniejszy dotyczy wagonu (albo dwóch) wódki, który Stonesi mieli dostać za koncert. W rzeczywistości dostali pieniądze, które wystarczyły na pokrycie kosztów podróży i zakwaterowania oraz zakup słynnej wódki. Kiedy wagon dotarł do Wielkiej Brytanii miało się okazać, że cło jest tak wysokie, że odesłano ją do Warszawy. Pracownicy agencji koncertowej jeszcze długo mieli na specjalne okazje otwierać "stonesówkę".

Teraz trasy Stonesów to ogromne przedsięwzięcie biznesowe. Muzycy, wszyscy już po 70., grają znacznie dłuższe koncerty niż pół wieku temu. Podczas ostatniej trasy przebywali na scenie ponad 2 godziny. Nie występują już jednak dzień po dniu - między koncertami robią sobie nawet 2-3 dni przerwy. Może więc znów zatrzymają się przy Krakowskim Przedmieściu, a jakimś szczęśliwcom uda się ich spotkać podczas krótkiego spaceru. Dla reszty pozostanie muzyczna uczta, którą Stonesi niewątpliwie zapewnią.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)