Tajemnicze zniknięcie warszawskiej Syrenki. "Ma dziś wolne"
Bulwary nad Wisłą bez symbolu Warszawy. Pomnik zniknął pod osłoną nocy. Został tylko postument. Na szczęście pojawił się na nim krótki komunikat. Żartobliwy i enigmatyczny.
Napis tłumaczy, że Syrenka "ma dziś wolne". O zmianie w krajobrazie poinformował w mediach społecznościowych prezydent Rafał Trzaskowski. Wiadomość wzbudziła falę spekulacji.
Część internautów podchwyciła żart prezydenta, spekulowali, że pewnie poszła do kosmetyczki, albo popluskać się w Wiśle. Inni zarzucali prezydentowi, że wzięła przykład z niego. Znaleźli się też tacy, którzy spodziewają się, że zniknięcie Syrenki trafi na tzw. paski w wieczornym wydaniu "Wiadomości" w TVP.
Syrenka to jeden z najbardziej charakterystycznych pomników stolicy. Odwiedzający bulwary czasem ustawiają się w kolejkę do fotografii na tle rzeźby. Wywołuje emocjonalne reakcje dzieci i dorosłych, przyjezdnych i miejscowych. Ale nadwiślańska Syrena to nie jest jedyny obiekt, który przypomina miejską legendę.
Brązowy posąg ma twarz Krystyny Krahelskiej. Modelka, która pozowała przed wojną rzeźbiarce Ludwice Nitschowej, wykonującej pomnik na zlecenie ówczesnego prezydenta Stefana Starzyńskiego, to ciekawa postać. Stała się symbolem miasta nie tylko w tym materialnym wymiarze. Poetka, harcerka, etnografka, pielęgniarka i żołnierka AK, uczestniczka Powstania Warszawskiego, zginęła drugiego dnia zrywu, zastrzelona przy ulicy Rakowieckiej.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Utrwalona w brązie, stała się twarzą miasta i dowodem na to, że Warszawa jest kobietą. Wyjątkową kobietą. I wcale, wbrew sugestiom internautów, komentujących wpis prezydenta Trzaskowskiego, nie musiała iść poprawiać sobie biustu, tylko poszła na konserwatorski lifting.