Tajemnicza postać w tunelu. "Oni kiedyś mogli być na naszym miejscu"
Zdaniem autora rzeźby należy pochylić się nad bólem, nieszczęściem i biedą ludzi, których często nie dostrzegamy lub mamy ich w pogardzie.
Naga, skulona, pozbawiona wyraźnych rysów postać, przestraszonym wzrokiem obserwuje zabiegany tłum. Widoczna, a jednak na granicy cienia. Obecna wśród nas, ale nierozumiana i niejednoznaczna. Ma uosabiać uchodźcę, który żyje z nami, ale dla wielu jest "niewidzialny" i pozostaje w półmroku. Tajemniczą rzeźbę stworzył Tomasz Górnicki, znany także z innych, ciekawych instalacji na terenie Warszawy.
- To jest nasza decyzja, by w cieniu zostawić osoby, których nie chcemy widzieć. Odrzucić ich - pisze autor rzeźby, która w okresie świąt Bożego Narodzenia stanęła w tunelu przy ulicy Złotej w Warszawie. Niestety, tajemnicza postać zniknęła. Nie wiadomo czy stało się to z powodu czyjejś irytacji, czy też może spodobała się osobie, która ją zabrała.
Autor nie bez przyczyny zamontował rzeźbę w samym sercu stolicy. Tunel znajduje się pod ulicą Marszałkowską, którą codziennie przechodzą bądź przejeżdżają dziesiątki tysięcy osób - jak twierdzi autor - oddających się beztroskiej konsumpcji.
"Wypieramy smutek i samotność"
- Cudza krzywda mniej boli, jeśli nie mamy jej przed oczami, więc wypieramy smutek i samotność, zastępując je symulacją radości generowaną naprędce na ekranach telefonów, udawaną przy wigilijnym stole lub szczęściem w postaci cynamonowej posypki do cafe latte. Ale tłem takiego szczęścia jest smutek - uważa Tomasz Górnicki.
Rzeźba została zamontowana przez autora samodzielnie. Nie konsultowano tego z nikim. Za jej zabranie nie odpowiadają żadne miejskie służby, które często demontują samowolne instalacje. Górnicki nie chciał zgłaszać postawienia dzieła przedstawicielom ratusza. Była to spontaniczna decyzja. Nie ma także zamiaru zgłaszać policji zaginięcia dzieła.
"Oni kiedyś mogli być na naszym miejscu"
Tomasz Górnicki, instalując rzeźbę mającą przypominać o problemie uchodźców, chciał zwrócić uwagę na to, że często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak niewiele dzieli nas od osób, które potencjalnie, według wielu "pozostają w cieniu". - Wygodnie jest myśleć, że bardzo różnimy się od ludzi w cieniu, ale często dzieli nas od nich tylko kilka kroków. Oni kiedyś mogli być na naszym miejscu. A my możemy stać się nimi - tłumaczy Górnicki.
Zdaniem autora należy pochylić się nad bólem, nieszczęściem i biedą ludzi, których często nie dostrzegamy lub mamy ich w pogardzie, nie dostrzegając tego, że codziennie mierzą się z wieloma problemami. Niektórzy sami jednak wybierają życie w schronieniu od spojrzeń innych. - Patrzenie wzrokiem nieobecnym, przelotnie, bez emocji lub spojrzenia wrogie, agresywne to ciosy które trzeba odeprzeć. Dlatego niektórzy wybierają cień - daje on bezpieczne schronienie od spojrzeń. Przejście w strefę cienia może być świadome. Niektórzy mają potrzebę, by stać się niewidzialnymi - tłumaczy.
Tajemnicze ręce
Przygotowanie rzeźby zajęło Górnickiemu około miesiąca. Najpierw powstało w glinie, później zostało odlane z gipsie, pomalowane i zabezpieczone przed uszkodzeniami.
Dwa lata temu artysta zamontował we wnękach tunelu trasy W-Z dwie rzeźby, które miały symbolizować historię Warszawy. Jedną z nich były tajemnicze ręce, które podobnie jak opisana powyżej postać, zostały samowolnie postawione przez autora. Wówczas ratusz postanowił nie usuwać rzeźby.
Źródło: (WawaLove.pl/Facebook.com/tvnwarszawa)
Przeczytaj też: Fotoradary już bez czarnej folii. Kiedy zaczną działać?