Strażnicy z zarzutami. Dopuścili do samobójstwa urzędnika?
Tamtego dnia strażnicy mieli pilnować celi, w której przebywał osadzony Marcin K. Mężczyzna się powiesił, a funkcjonariusze nawet nie zareagowali. Zdaniem prokuratury osadzony przed śmiercią dawał znaki nietypowym zachowaniem.
16.02.2018 10:51
Pracownicy aresztu, w czwartek usłyszeli zarzuty. Według śledczych w niewłaściwy sposób monitorowali celę, w której przebywał osadzony.
Na przełomie lipca i sierpnia 2017 r. z Katowic przewieziono Marcina K., byłego naczelnika Pierwszego Śląskiego Urzędu Skarbowego w Sosnowcu, oskarżonego o przyjmowanie łapówek. Miał złożyć zeznania jako świadek przed sądem w Warszawie.
W czwartek, 10 sierpnia, nad ranem, przed porannym apelem mężczyznę znaleziono w jego celi. Wisiał na pasku od spodni. Mimo godzinnej reanimacji, lekarz stwierdził zgon.
- Pracownicy mieli obowiązek monitorowania celi. Analiza wskazuje, iż do zdarzenia doszło w godzinach wczesnoporannych, kiedy większość osadzonych spała. – mówi w rozmowie z tvn24.pl Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga. - Marcin K. w pewnym momencie obudził się i przez stosunkowo długi czas zachowywał w sposób, który powinien wzbudzić zainteresowanie funkcjonariuszy. Trwało to kilkadziesiąt minut – opisuje.
Saduś dodał, że wobec tego, w opinii śledczych funkcjonariusze mieli stosunkowo dużo czasu, aby zareagować.
- Podejrzani nie przyznają się do zarzucanych im czynów – tłumaczy rzecznik. - Złożyli obszerne wyjaśnienia, których ze względu na dobro postępowania nie możemy zdradzać – mówi Marcin Saduś.
Strażnikom grozi nawet do trzech lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl