Rowerzyści chcą zmienić niebezpieczne skrzyżowanie w "Mordorze". ZDM: "To kosztowna inwestycja"
"Bez zdecydowanej, szybkiej i konkretnej reakcji ZDM może znów skończyć się kolejną ludzką tragedią".
17.11.2016 09:38
Skrzyżowanie Pallutha i Rzymowskiego cieszy się złą sławą zarówno wśród kierowców, jak i rowerzystów. Ci drudzy wyszli z inicjatywą i chcą zmienić ryzykowny odcinek drogi. Czy zgodzi się na to Zarząd Dróg Miejskich?
Stanisław Staniszewski jest jednym z rowerzystów, którzy codziennie dojeżdżają do pracy do mokotowskiego "Mordoru" jednośladem. Niestety od czterech miesięcy boryka się ze skutkami niebezpiecznego wypadku na skrzyżowaniu Pallutha i Rzymowskiego. Rowerzysta zderzył się z samochodem i doznał poważnego obrażenia głowy, wstrząśnienia mózgu oraz złamał dwie nogi. Według niego to wina źle zaprojektowanego skrzyżowania. * *
- Jako osoba poszkodowana, która do końca życia będzie odczuwała konsekwencje wypadku na tym skrzyżowaniu - a dodatkowo osoba, która widziała tam wiele niebezpiecznych sytuacji - oraz jednocześnie jako reprezentant dużej grupy rowerzystów dojeżdżających codziennie do pracy w zagłębiu biurowym Marynarska/Wołoska z Ursynowa i Piaseczna, stanowczo domagam sie szybkiego działania - podkreśla Staniszewski.
Ryzykowne skrzyżowanie
Na pierwszy rzut oka wydawać, by sie mogło, że skrzyżowanie Pallutha i Rzymowksiego pozbawione jest wad: piesi mogą korzystać z szerokich przejść, a na kierowców jednośladów czeka przepisowa ścieżka rowerowa. Jednak według Staniszewskiego, skrzyżowanie prowadzi do częstych wypadków.
- Nie chodzi tylko o złą widoczność na skrzyżowaniu, ale też o fakt, że kierowcy - chcąc włączyć sie do ruchu na ul. Rzymowskiego, patrzą przed wjazdem na skrzyżowanie w lewą stronę, a nie w prawą, skąd nadjeżdżają rowerzyści - mówi. - Zgodnie z przepisami ruchu drogowego to właśnie rowerzyści mają na swojej drodze i na tym skrzyżowaniu pierwszeństwo przejazdu - podkreśla Staniszewski.
Rowerzyści z "Mordoru" uważają, że obecnie jedyną szansą na zwiększenie bezpieczeństwa na skrzyżowaniu jest zmuszenie kierowcy do zatrzymania się lub znacznego zmniejszenia prędkości przed przejsciem dla pieszych i ścieżką rowerową. - Rozumiemy, że zarówno przebudowa drogi, jak i sygnalizacja świetlna są kapitałochłonne, dlatego też proponujemy ograniczenie w tym miejscu prędkości dla samochodów i rowerzystów poprzez wykorzystanie środków inżynieryjnych - tłumaczy Staniszewski.
Co to oznacza? - Dobrym rozwiązaniem, eliminującym powyższy problem byłoby zastosowanie wyniesionej powierzchni przejścia dla pieszych - opowiada rowerzysta. I dodaje, że "bez zdecydowanej, szybkiej i konkretnej reakcji ZDM może znów skończyć się kolejną ludzką tragedią".
ZDM: "To nie jest rozwiązanie problemu"
Redakcja WawaLove.pl zapytała rzecznika prasowego ZDM Mikołaj Pieńkosa co sądzi o propozycji rowrzystów z Mordoru. - Według przepisów, wyniesienie jezdni przed przejściem dla pieszych i przed skrzyżowaniem musi wynosić 40 metrów. To byłaby zbyt duża odległość od miejsca, gdzie zazwyczaj dochodzi do kolizji - tłumaczy. - Alternatywą może być pomysł pana Stanisława Staniszewskiego, ale to nie jest rozwiązanie problemu. Dlaczego?
- Kierowcy i rowrzyści nie widzą siebie nawzajem - niezależnie czy jadą szybko czy wolno - powiedział Pieńkos. Widoczność ogranicza skarpa i parkujace samochody. - Tak naprawdę ten problem można rozwiązać, przebudowując całe skrzyżowanie Pallutha i Rzymowskiego, tak by odsunąć jezdnię od skarpy. Jak podaje rzecznik prasowy ZDM, niestety jest to bardzo kosztowna inwestycja opiewająca na kilkudziesiąt tysięcy złotych. - Niewątpliwie ta przebudowa jest konieczna, ale nie mogę powiedzieć, kiedy to się stanie - dodał Pieńkos.
Źródło: WawaLove.pl/tvnwarszawa.pl
Przeczytajcie również: Najlepsi koszykarze zmierzą się w Warszawie. "To miasto na to zasługuje"