Roczna Marcelinka może stracić oko przez złośliwego raka
Polskie szpitale mogą jedynie usunąć dziecku gałkę oczną. Dzięki terapii w wykwalifikowanej klinice w Nowym Jorku, Marcelina może mieć sprawne oko nawet w 80 proc.
12.01.2016 10:30
Marcelinka zachorowała na złośliwego raka oka, tak zwanego siatkówczaka. Dziewczynka może stracić oko, ale nie musi - jest na świecie jedna klinika, która może uratować wzrok dziecka. Jednak oprócz odległości, Marcelinę i wykwalifikowany szpital dzieli 1,5 mln złotych. Tyle potrzeba, by oko dziewczynki zostało uratowane.
- Marcelina była punktualna od pierwszego dnia. Urodziła się w dniu terminu. Niestety, nałykała się wód płodowych przez długą akcję porodową i natychmiast wylądowała na OIOM-ie. Na szczęście już po tygodniu, dzięki świetnej pracy wszystkich lekarzy i pielęgniarek wyszła do domu, całkiem zdrowa. A przynajmniej tak nam się wydawało - zaczynają historię rodzice małej Marceliny.
Gdy Marcelina miała 8 miesięcy, a jej mama obchodziła urodziny, zjechała się cała rodzina. - Żona mojego brata patrzyła tak uważnie, że zobaczyła „coś dziwnego w oku Marceliny”. Jakiś błysk - opowiada ojciec dziewczynki. Po świętach, pamiętając o "błysku w oku", rodzice udali się z Marceliną na kontrolę okulistyczną. Diagnoza była dramatyczna. - To, co usłyszeliśmy zwaliło nas z nóg. Złośliwy rak oka (siatkówczak). Terapia w Polsce? Usunięcie gałki ocznej. Nasze dziecko straci oko! Dwóch lekarzy postawiło tę samą diagnozę i zalecenia dotyczące terapii. Płakaliśmy z przerażenia i niedowierzania pośród mnóstwa ludzi stojących w poczekalni. Potem stwierdziliśmy, że nie poddamy się tak łatwo. Poznamy wroga i będziemy walczyć o wzrok naszej córeczki - piszą rodzice dziewczynki.
Na świecie istnieje jednak klinika, która specjalizuje się w siatkówczaku i jest w stanie zniwelować go bez konieczności usuwania gałki ocznej. Dziewczynka może odzyskać od 50 do 80 proc. sprawności wzrokowej. - Pięcioro dzieci z Polski pojechało tam na leczenie – wszystkim pomogli - dodają rodzice Marceliny. Klinika znajduje się w Nowym Jorku, a koszt operacji to 1,5 mln złotych. - Ta kwota spędza nam sen z powiek, ale wierzymy, że uda się ją zebrać. Udawało się już kilka razy w Polsce. Skontaktowaliśmy się już z rodzicami, którzy to zrobili. Mamy plan i realizujemy go krok po kroku. Skrzydeł dodaje nam fakt, że Marcelina może być w 100% wyleczona. Zrobimy to - piszą rodzice.
Pomóc Marcelinie można na dwa sposoby. Jeden z nich to wpłata nawet drobnej sumy pieniędzy na odpowiednie konto. Nie liczy się kwota, ale czas - każdy dzień zwłoki to powiększający się rak i większa utrata wzroku. - Jeśli będziemy zwlekać za długo, Marcelinie grozi utrata oka, ślepota a nawet śmierć. Nie chcę nawet o tym myśleć - piszą rodzice dziewczynki. Drugi sposób to udostępnianie informacji jak największej liczbie osób. Im więcej osób będzie wiedzieć, tym szybciej Marcelina pojedzie pozbyć się tej strasznej choroby.
Rodzice Marceliny współpracują z Fundacją Kawałek Nieba. Na ich stronie można znaleźć wszystkie informacje potrzebne do wsparcia finansowego dzielnej dziewczynki.