Projekty wybrane w budżecie obywatelskim obnażyły słabość władz miasta [Komentarz]
Kosze na śmieci? Ławki w parku? Bezpieczne przejścia dla pieszych? Poważnie?
Wczoraj poznaliśmy wyniki głosowania na projekty zgłoszone przez warszawiaków w budżecie partycypacyjnym. Wygrały kosze na śmieci, ławki oraz bezpieczne przejścia dla pieszych. Fakt, że to właśnie te projekty zostały wybrane, jest dowodem na słabość władz poszczególnych dzielnic oraz samego Ratusza.
Do rozdysponowania było 51,2 mln zł. Środki finansowe, potrzebne na realizację pomysłów zgłoszonych przez mieszkańców w budżecie obywatelskim, pochodzą z budżetów dzielnicowych. Nie są to więc jakieś dodatkowe fundusze, tylko zwyczajna część budżetu konkretnych dzielnic, które powinny być przez te dzielnice wykorzystywane na bieżąco. Swoją drogą, strach pomyśleć, na co wydaliby je urzędnicy, gdyby nie pomysły warszawiaków.
Wybrano kilka świetnych koncepcji, np. targ warzywny na pl. Konstytucji, wsparcie dla lokalnej, dzielnicowej redakcji czasopisma czy usypanie górki saneczkowej na Białołęce, jednak w przeważającej większości wygrały projekty nieinnowacyjne, a zwyczajnie potrzebne w mieście. Te, które miasto powinno zrealizować bez szemrania i pytania obywateli czy tego chcą.
Kosze na śmieci? Drzewa? Bezpieczne przejścia? Poważnie?
Część z projektów jest rzeczywiście obywatelska - to śmiałe pomysły, łamiące standardy myślenia o metropolii, gospodarujące fajnie niewykorzystaną dotąd przestrzeń lub likwidujące stare, złe nawyki. Jednak już wybór uzupełnień dróg rowerowych, pomoce dydaktyczne dla państwowego przedszkola to nic innego, jak powód do wstydu. Fakt, że warszawiacy wybierają takie projekty, powinien być dla władz miasta powodem do głębszej zadumy.
Przykłady: Na Pradze Północ wygrały "Bezpieczne przejścia dla pieszych". Dzięki "pomysłowi" Prażan, aż 41 przejść będzie bezpieczniejszych, bowiem dotąd nie było. Naprawdę? To obywatele zdecydowali o tym, że nie zostaną przejechani przez
samochód? Może teraz powinni się z tego cieszyć? Inny: Remont w parku Korotyńskiego (85 tys. zł). Czy naprawdę to mieszkańcy Warszawy musieli o tym decydować? Te przykłady można mnożyć.
Jedna z komentujących warszawianek napisała: "Przeraża mnie to, że renowacja i budowa placów zabaw idzie z budżetu partycypacyjnego (...) dla mnie budżet partycypacyjny to projekty, gdzie lokalni mieszkańcy dostrzegają niedociągnięcia, możliwe są ułatwienia dla mieszkańców etc. państwo samo z siebie powinno dbać o bezpieczeństwo dzieci!" Inny z czytelników podsumował wybór nowych ścieżek rowerowych krótko: "Wstyd. Wstyd dla miasta, że to obywatele tego miasta wpadają na taki pomysł. Po co więc było powoływanie całego sztabu pełnomocników ds. komunikacji rowerowej?" "Jakże kochane są władze naszego miasta! Pozwalają nam współuczestniczyć w życiu dzielnic zgadzając się łaskawie na budowę "bezpiecznych przejść dla pieszych!" - napisała Ania na naszym fanpejdżu .
Obowiązki, które powinni realizować miejscy urzędnicy
Place zabaw, toalety, kosze na śmieci, boiska i sale dla szkół oraz przedszkoli nie powinny być zwyczajnie objęte budżetem partycypacyjnym. Edukacja i bezpieczeństwo naszych dzieci w placówkach państwowych to obowiązki naszego miasta. Oburzające jest to, że dziś jedno z przedszkoli "dostanie" nowy plac zabaw, a w ogródku innego, pan odpowiedzialny za konserwację obetnie ostatnią, smętną huśtawkę, bo zagraża ona bezpieczeństwu maluchów, a nie ma środków na jej naprawę lub wymianę. W każdej dzielnicy przedszkola, szkoły i żłobki walczyły o fundusze dla swoich podopiecznych, dostaną je nieliczne. I nie jest to winą tych, którzy dostali głosy warszawiaków, a władz, które od lat nie przeznaczały odpowiednich funduszy na renowację, konserwację i wymianę sprzętów w placówkach edukacyjnych.
W tym roku zagłosowały 172 395 osoby, czyli mniej niż 10% warszawiaków. To dodatkowy powód do wstydu. Pojawia się pytanie: Czy miasto nie potrafiło przez rok namówić warszawiaków do wzięcia udziału w budżecie obywatelskim, czy może część mieszkańców stolicy zwyczajnie rozumie fakt, jeśli się zaangażują, wykonają robotę, którą powinni wykonać miejscy urzędnicy?
Nowoczesność na miarę naszych czasów
Żeby było jasne: Żaden z projektów dopuszczonych do głosowania w budżecie partycypacyjnym nie był zły. Rozumiemy i popieramy też edukacyjny charakter całości. Smutne lub zwyczajnie żenujące jednak jest to, że wiele z nich miało na celu zaspokojenie podstawowych potrzeb mieszkańców. Takich, jak bezpieczeństwo, czystość czy poprawa edukacji. Pozostaje nam liczyć na to, że w kolejnych latach znajdzie się więcej miejsca dla innowacyjnych, nowoczesnych projektów, może nie na miarę XXI, ale chociaż XX wieku. Pełniący obowiązki prezydenta Warszawy Sokrates Starynkiewicz, o czystość naszego miasta zaczął walczyć ponad 100 lat temu. Wstyd, że jeszcze nie dokończono jego dzieła. - Dziś o nowoczesności miasta decyduje to, jak duży wpływ na jego funkcjonowanie mają mieszkańcy - napisała po głosowaniu Hanna Gronkiewicz-Waltz .
Jeśli postawienie koszy na śmieci jest dla pani prezydent przejawem nowoczesności, długa droga przed warszawiakami.