RegionalneWarszawaProblemy dojeżdżających do stolicy pociągami. To nawet pół miliona osób dziennie

Problemy dojeżdżających do stolicy pociągami. To nawet pół miliona osób dziennie

"Wstaję do pracy o czwartej. Na peronie słyszę, że pociąg ma 80 minut opóźnienia -​ mam ochotę zabić"

Problemy dojeżdżających do stolicy pociągami. To nawet pół miliona osób dziennie

Dworzec PKP w Dęblinie. Kilka minut przed godziną szóstą. Z megafonu rozlega się komunikat dotyczący składu relacji Kijów-Warszawa: "pociąg będzie opóźniony o 80 minut". - A tak ładnie jeździły w ubiegłym tygodniu - wzdycha jedna z pasażerek czekających na peronie, która dojeżdża koleją do pracy w stolicy. Wyciąga telefon i dzwoni do szefa, aby poinformować, że się spóźni, nie pierwszy raz w tym roku.

- Nie ma miesiąca, żebym nie spóźniła się do pracy z powodu opóźnienia pociągu. Koleżanki ze wcześniejszej zmiany na pewno są na mnie złe, bo któraś musi wtedy zostać dłużej na dyżurze - tłumaczy pielęgniarka Alina, która do pracy w stolicy dojeżdża z Mławy. I dodaje "na szczęścia mam wyrozumiałą przełożoną".

Szef Dawida wyrozumiały nie był. - Za trzecim razem wyrzucił mnie z pracy. Byłem zatrudniony na umowę zlecenie, więc fuchę straciłem z dnia na dzień. Nie pomogły tłumaczenia, że to nie moja wina, tylko kolejarzy - tłumaczy były już ochroniarz dużego sklepu w Warszawie, który do stolicy dojeżdżał z Ciechanowa.

Do pracy w Warszawie każdego dnia podróżuje nawet pół miliona Polaków. Większość z tych osób korzysta z pociągów. W stolicy na chleb zarabiają nie tylko mieszkańcy Mazowsza. Dużą grupę napływowych pracowników stanowią mieszkańcy Łodzi, a także powiatów działdowskiego i ryckiego. Opóźniony pociąg dla części z tych osób oznacza kłopoty z szefem. Winni są kolejarze?

PKP Intercity tłumaczy, że nie można wyodrębnić wiodącego czynnika. - Dzisiejszy późniejszy przyjazd pociągu z Kijowa spowodowany był wydłużoną o 87 minut odprawą Służb Granicznych - mówi Zuzanna Szopowska, rzeczniczka prasowa przewoźnika. I dodaje, że opóźnienia powodują również usterki taboru, działania innych przewoźników, warunki atmosferyczne oraz zdarzenia losowe. PKP Intercity podkreśla, że wskaźnik punktualność pociągów spółki stale się poprawia. W marcu wyniósł on 88 proc.

Lepszym wynikiem chwalą się Koleje Mazowieckie . - Nasze pociągi charakteryzują się wysoką, bo aż 97 proc. punktualnością - Donata Nowakowska, rzeczniczka prasowa KM. Jako najczęstszą przyczynę opóźnień swoich składów przewoźnik podaje awarię infrastruktury. Inne powody braku punktualności to wypadki na przejazdach kolejowych oraz usterki taborów.

Zgodnie z nowym rozporządzeniem unijnym pasażerom przysługuje prawo do rekompensaty. W przypadku opóźnienia godzinnego wynosi ono 25 proc. biletu, a jeśli ten czas wydłuża się do dwóch godzin, to podróżny otrzyma 50 proc. Rekompensata zostanie wypłacona pod warunkiem, że wyliczona kwota nie będzie mniejsza niż 4 euro. - Dla mnie takie pieniądze to żadne pocieszenie. Więcej warta jest dla mnie pensja - przekonuje nas Dawid. Jak powinien zachować się pracownik, aby w przypadku spóźnienia nie narazić się na gniew szefa?

- W takiej sytuacji należy jak najszybciej poinformować pracodawcę o tym, że nie dotrzemy do firmy na czas. Po drugie, gdy wysiądziemy już z pociągu powinniśmy udać się do kasy po zaświadczenie o spóźnieniu - wyjaśnia Piotr Wojciechowski z kancelarii prawnej Raczkowski Paruch. Ekspert dodaje, że w przypadku zaniechanie wspomnianych warunków, pracodawca może uznać nieobecność za nieusprawiedliwioną.

- Informuje koleżanki z pracy. Do szefa nie zadzwonię, ponieważ telefonem o szóstej rano mogłabym go tylko rozzłościć - mówi mi pasażerka z dworca w Dęblinie. Zaświadczenia z kasy biletowej też nie bierze, podobnie jak reszta naszych rozmówców.

- Wstaję o czwartej rano. Muszę obudzić męża, który dowozi mnie samochodem do Dęblina. Gdy na peronie słyszę, że pociąg ma 80 minut opóźnienia, mam ochotę zabić - mówi pasażerka Kiev Express. I dodaje "zamiast siedzieć na dworcu, mogłabym dłużej pospać". Niektórzy pracodawcy wymagają odrobienia spóźnionej godziny, co w przypadku osób, którym dojazd do Warszawy zajmuje dwie godziny, oznacza powrót do domu tylko na sen.

Z danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że średni czas opóźnień pociągów (z wyłączeniem opóźnień poniżej 5 minut na przybyciu) wyniósł w 2014 roku ponad 20 minut. Powyżej dwóch godzin spóźniły się 1683 składy, a odwołanych zostało 2077 połączeń. W przypadku PKP Intercity poziom punktualności w każdym kwartale spadał, co oznacza, że pociągi spóźniały się coraz częściej. W trzech ostatnich miesiącach ubiegłego roku wskaźnik ten wyniósł 68,66 proc. Koleje Mazowieckie miały w tym okresie 86,34 proc., a Przewozy Regionalne 90,11 proc.

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)