Policjant też mógłby posprzątać po swoim psie [List od czytelniczki]
"Przepisy pozwalają mi tego nie robić"
08.06.2014 19:18
Za nie sprzątnięcie po swoim psie grozi nam nawet 500 zł mandatu. Nie trzeba chyba przypominać, jakim problemem są psie odchody dla mieszkańców stolicy. Dotyczy to szczególnie parków, w których pupile biegają sobie luzem. Z dnia na dzień jest lepiej - dla wielu młodych ludzi woreczki na odchody to podstawowe wyposażenie podczas spaceru z czworonogiem, ale widać też, że coraz więcej starszych osób czuje się w obowiązku pozostawienia niezapaskudzonego trawnika czy chodnika.
Z obowiązku sprzątania po psie zwolnieni są m.in. niewidomi i niepełnosprawni, którzy muszą korzystać z psa-przewodnika. Jednak nie tylko oni. Od 2009 roku także policjanci nie muszą sprzątać po swoich psach lub koniach - jeśli są na służbie i patrolują z nimi warszawskie ulice. Stołeczni Radni uznali 5 lat temu, że policjant na służbie powinien zająć się przede wszystkim tropieniem przestępców. Więc policjanci nie muszą sprzątać.
Z tego przepisu skorzystał policjant podczas pikniku "Bezpieczne Wakacje 2014", który odbył się w niedzielę w Parku Praskim. Oddajmy głos naszej czytelniczce:
Pan policjant z psem zaszczycił swą obecnością piknik "bezpieczne wakacje" w Parku Praskim. Wokół były setki dzieci, biegały po trawie, bawiły się, wsiadały do strażackich wozów, głaskały też policyjnego wilczura. Jednak psu zachciało się kupę, więc policjant poszedł z nim na trawnik, po którym biegały dzieci. Pies zrobił swoje, a policjant jak gdyby nigdy nic wrócił do swych zajęć. Kupa została na trawniku. Podeszłam do niego i spytałam czy zamierza to posprzątać. "Nie muszę" - odparł policjant. - "Służby mundurowe nie muszą sprzątać po policyjnych psach". Zapytałam czy sam nie czuje takiego obowiązku. "Przecież tu wokół biegają dzieci, któreś może w to wejść" - powiedziałam. "Rozumiem panią" - powiedział policjant - "Przepisy jednak pozwalają mi tego nie robić".
Być może pan policjant także w trakcie pobyt w parku był na służbie. Jednak w tym momencie na pewno nie gonił przestępcy, nie dokonywał interwencji ani nie ratował czyjegoś życia. Przez wiele minut przebywał jeszcze wśród kolegów. Włos by mu z głowy nie spadł, gdyby wziął kawałek papieru i posprzątał, dając dzieciom i dorosłym dobry przykład.
Co o tym sądzicie?
Przeczytajcie też: Piraci drogowi na warszawskich ulicach [SZOKUJĄCE WIDEO]