Policjant też mógłby posprzątać po swoim psie [List od czytelniczki]
"Przepisy pozwalają mi tego nie robić"
Za nie sprzątnięcie po swoim psie grozi nam nawet 500 zł mandatu. Nie trzeba chyba przypominać, jakim problemem są psie odchody dla mieszkańców stolicy. Dotyczy to szczególnie parków, w których pupile biegają sobie luzem. Z dnia na dzień jest lepiej - dla wielu młodych ludzi woreczki na odchody to podstawowe wyposażenie podczas spaceru z czworonogiem, ale widać też, że coraz więcej starszych osób czuje się w obowiązku pozostawienia niezapaskudzonego trawnika czy chodnika.
Z obowiązku sprzątania po psie zwolnieni są m.in. niewidomi i niepełnosprawni, którzy muszą korzystać z psa-przewodnika. Jednak nie tylko oni. Od 2009 roku także policjanci nie muszą sprzątać po swoich psach lub koniach - jeśli są na służbie i patrolują z nimi warszawskie ulice. Stołeczni Radni uznali 5 lat temu, że policjant na służbie powinien zająć się przede wszystkim tropieniem przestępców. Więc policjanci nie muszą sprzątać.
Z tego przepisu skorzystał policjant podczas pikniku "Bezpieczne Wakacje 2014", który odbył się w niedzielę w Parku Praskim. Oddajmy głos naszej czytelniczce:
Pan policjant z psem zaszczycił swą obecnością piknik "bezpieczne wakacje" w Parku Praskim. Wokół były setki dzieci, biegały po trawie, bawiły się, wsiadały do strażackich wozów, głaskały też policyjnego wilczura. Jednak psu zachciało się kupę, więc policjant poszedł z nim na trawnik, po którym biegały dzieci. Pies zrobił swoje, a policjant jak gdyby nigdy nic wrócił do swych zajęć. Kupa została na trawniku. Podeszłam do niego i spytałam czy zamierza to posprzątać. "Nie muszę" - odparł policjant. - "Służby mundurowe nie muszą sprzątać po policyjnych psach". Zapytałam czy sam nie czuje takiego obowiązku. "Przecież tu wokół biegają dzieci, któreś może w to wejść" - powiedziałam. "Rozumiem panią" - powiedział policjant - "Przepisy jednak pozwalają mi tego nie robić".
Być może pan policjant także w trakcie pobyt w parku był na służbie. Jednak w tym momencie na pewno nie gonił przestępcy, nie dokonywał interwencji ani nie ratował czyjegoś życia. Przez wiele minut przebywał jeszcze wśród kolegów. Włos by mu z głowy nie spadł, gdyby wziął kawałek papieru i posprzątał, dając dzieciom i dorosłym dobry przykład.
Co o tym sądzicie?
Przeczytajcie też: Piraci drogowi na warszawskich ulicach [SZOKUJĄCE WIDEO]