Odwołany wiceprezydent krytycznie o warszawskiej Platformie
To członkowie PO tworzą tę partię, a nie kilku panów, którzy zasiadają na eksponowanych stanowiskach
„Nie można prowadzić partii jak przedsiębiorstwa albo kampanii wojskowej. Nie można partii pozbawić wewnętrznej konkurencji, demokracji i dyskusji, a z ludzi zrobić członków do zbierania podpisów i roznoszenia ulotek w czasie kampanii wyborczej. O nic się ich nie pyta. Jest po prostu potrzebna wewnętrzna dyskusja. To członkowie PO tworzą tę partię, a nie kilku panów, którzy zasiadają na eksponowanych stanowiskach – mówił dziś w RDC odwołany niedawno wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz.
Wojciechowicz zauważył, iż „nie jest tajemnicą, że nie jest ulubieńcem niektórych osób we władzach krajowych PO„. – Głównie z tego powodu, że zwracam uwagę na pewne rzeczy, które warto poprawić w Platformie. Nie robię tego, żeby ją osłabiać, ale wzmacniać. Nie robiłem tego też publicznie, ale na zamkniętych spotkaniach – mówił.
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz tuż po zarządzie PO, poświęconym aferze reprtwatyzacyjnej w Warszawie, poinformowała, że do dymisji podał się wiceprezydent Jarosław Jóźwiak, który w stołecznym ratuszu odpowiadał za sprawy reprywatyzacji. Odwołała również - choć zaznaczyła, że bez związku ze sprawą reprywatyzacji - wiceprezydenta Jacka Wojciechowicza.
- Odwołano mnie pod byle pretekstem bo takie było polityczne zamówienie. Jednocześnie zaproponowano mi objęcie intratnego stanowiska prezesa w dużej spółce miejskiej. Odmówiłem bo honor i zwykła uczciwość nakazywała tak zrobić. Odwołano mnie w kontekście "afery reprywatyzacyjnej" choć nie mam z nią nic wspólnego. Nie kwestionując prawa Prezydenta do doboru współpracowników uważam , że odwołanie mnie akurat w tym kontekście jest zwykłą podłością - skomentował sprawę Wojciechowicz.
"Specyfika" inwestycji
Oficjalnym powodem zwolnienia Jacka Wojciechowicza jest niski poziom realizacji inwestycji - przez pierwszą połowę 2016 roku Warszawa wydała niepełna 10 procent zaplanowanych w budżecie pieniędzy.
- Trzeba znać pewną specyfikę inwestycji. Po pierwsze, w naszym budżecie jest około 1000 pozycji. Nie tylko metro i inne duże inwestycje. Są ich tysiące. Bardzo dużo z nich to inwestycje jednoroczne. Zaczynają się w danym roku budżetowym, od stycznia i lutego, ale wiadomo, że to nie jest najlepszy okres na budowę. Budowy zaczynają się w maju, czerwcu i lipcu. Wykonanie na połowę roku zawsze jest słabe, bo taka jest metodyka – tłumaczył się były wiceprezydent miasta.
Wojciechowicz podkreślał, że w tym roku realizacja jest niższa o około 3-4 proc. od poprzednich lat. – Wystarczyło, żebyśmy otrzymali (od wojewody - red.) pozwolenie na budowę zachodniego odcinka metra i to wykonanie byłoby na tym samym poziomie – przekonywał.
Przeczytajcie też: Ostre słowa prezesa PiS. "Wzywamy do dymisji prezydent Warszawy"