Nie wpuścił niepełnosprawnego do autobusu. Stracił prawo do wożenia pasażerów
ZTM przeprasza i wyciąga konsekwencje. Do sprawy odniosła się również Hanna Gronkiewicz-Waltz.
O tej sprawie informowalismy jako jedni z pierwszych. N*iepełnosprawny pasażer chciał dostać się do jednego z warszawskich autobusów. Jednak kierowca miał odmówić otworzenia specjalnej rampy, twierdząc, że to nie jego obowiązek. ZTM ukarał mężczyznę, odbierając mu prawo do przewożenia ludzi.*
- Zarząd Transportu Miejskiego stanowczo potępia zachowanie kierowcy, który w czwartek, 27 lipca nie wpuścił osoby poruszającej się na wózku inwalidzkim na pokład autobusu miejskiego, a także w naganny sposób zwracał się do niej i pozostałych pasażerów - czytamy w specjalnym oświadczeniu.
Co więcej, kierowcy firmy Arriva odebrano już certyfikat uprawniający do obsługi linii w ramach stołecznej komunikacji miejskiej, organizowanych przez ZTM. Przewoźnik został również wezwany do wyciągnięcia konsekwencji dyscyplinarnych wobec swojego pracownika.
- Zarząd Transportu Miejskiego serdecznie przeprasza za zaistniałą sytuację zarówno pasażera poruszającego się na wózku inwalidzkim, jak i wszystkich tych, którzy byli świadkami całego zajścia - podkreśla ZTM.
Do sprawy odniosła się również prezydent Warszawy Hanna Gronkieiwcz-Waltz. - Nie ma zgody na dyskryminację kogokolwiek. Obowiązkiem kierowcy jest pomoc pasażerom w każdej sytuacji - napisała na Twitterze.
Oczekuję, że pracodawca natychmiast wyciągnie konsekwencje względem kierowcy, który nie obsłużył osoby na wózku.
— Renata Kaznowska (@RKaznowska)
Przewoźnik przeprasza, internauci się burzą
Pod naszym wczorajszym artykule przewoźnik Arriva Bus Transport Polska opublikował własne wyjasnienia. "Szanowni Państwo, w imieniu spółki Arriva pragnę najmocniej przeprosić za zaistniałą sytuację, zachowanie naszego pracownika było niedopuszczalne i godzi w standardy naszej firmy. Pragniemy najmocniej przeprosić jednocześnie informując, że sprawa zostanie rozpatrzona w trybie pilnym, a wobec kierowcy zostaną wyciągnięte natychmiastowe konsekwencje. PRZEPRASZAMY (pis. oryg. - przyp. red)" - czytamy w komenatrzu.
Na reakcje internautów nie trzeba było długo czekać. - Słowa "Przepraszamy" to niewiele znaczą za takie czyny, w stanach takie postępowanie mogła ta osoba zrobić proces i by wygrała - podkreśła pan Bartłomiej. - W "trybie pilnym", to powinno być rozpatrzone zwolnienie tego pana - dodaje pani Ewelina.
"Proszę mieć pretensje do tego pana"
O sprawie informowalismy wczoraj. Świadkiem incydentu był mąż pani Katarzyny, który nakręcił film ze zdarzenia. Widać na nagraniu, że pozostali pasażerowie wdali się w dyskusję z kierowcą. - Proszę pana, my się spóźnimy do pracy - tłumaczyła jedna z kobiet. - Proszę mieć pretensje do tego pana - odparł kierowca wskazując na niepełnosprawnego, który czekał na wejście do autobusu. Jego odpowiedź wstrząsnęła pasażerów.
- Mój mąż i ja znamy zasady i wiemy, że w prawie jest jasno powiedziane, że kierowca ma obowiązek otworzenia rampy. Ten mężczyzna nie zrobił tego z czystego lenistwa - mówi pani Katarzyna w rozmowie z WawaLove.pl. - Bardzo podobało mi się wsparcie ludzi, jeden pan otworzył rampę, a mój mąż później pomógł mu wysiąść - dodaje.
Rzeczywiście, na nagraniu widzimy, że niepełnosprawnemu udało się wjechać do autobusu. I na tym mogłaby zakończyć się ta historia... gdyby nie to, że kierowca się "obraził". - Jakby atrakcji było mało, zbuntowany kierowca pojechał do przystanku Tarchomin i kazał wszystkim wysiadać - opowiada pani Katarzyna. Potwierdzenie znajdujemy w nagraniu jej męża. - Kierowca nie jedzie, bo sie obraził za nazwanie go "chamem", bo nie otworzył klapy osobie niepełnosprawnej - słyszymy na nagraniu, na którym widać pusty pojazd.
Przeczytajcie również: Gronkiewicz-Waltz będzie współpracować z Dudą. "Zaproponował mi to Grzegorz Schetyna"