Monroe w obiektywie Greena już 6 sierpnia w ZPAF!
Mozaikowy portret skomplikowanej kobiety...
Marilyn Monroe jest jedną z największych ikon amerykańskiego kina. Można tłumaczyć to oszałamiającą, ale i banalną urodą, ale ci, którzy zgłębili jej życiorys wiedzą, że była postacią niejednoznaczną i nie można jej oceniać na podstawie najprostszych przesłanek. Monroe zrobiła karierę grając w kasowych komedyjkach, zawsze jednak szukała czegoś więcej – chciała grać role dramatyczne, w których mogłaby w pełni rozwinąć swój talent. Uroda stała się dla niej kluczem do kariery, ale równocześnie zamknęła jej drzwi do „prawdziwego” aktorstwa. Producenci zawsze widzieli w niej najpierw „ciało”, a dopiero potem „aktorkę”.
Monroe miała wielu przyjaciół, na których mogła polegać i którzy dostrzegali, jak cierpi zamknięta w pułapce własnego wizerunku. Jedną z takich osób był fotograf Milton Green specjalizujący się w portretowaniu największych hollywoodzkich gwiazd. Poznał Monroe w 1953 roku i namówił ją do zerwania niekorzystnego kontraktu z 20th Cientury Fox. Na fotografiach, które robił Marilyn widać coś więcej niż ładną blondynkę. Można na nich dostrzec także cień złożonej, ukształtowanej w oparciu o głębokie traumy, osobowości Monroe.
Na wystawie w** Starej Galerii ZPAF, która zostanie otwarta **6 sierpnia będzie można obejrzeć efekty wspólnej pracy Greena i Monroe. Zawisną tam zarówno zdjęcia z profesjonalnych sesji, planów filmowych i eventów, ale i fotografie całkowicie prywatne. *Warto się przejść, żeby zanużyć się w uroczym klimacie fotografii lat 50., ale i przypomnieć sobie złożoną postać Marilyn Monroe, która wbrew swojej intencji na zawsze pozostanie przede wszystkim sex bombą. *