Moda uliczna: styl Marcina
Marcin wyróżnia się swoim wyglądem na tle innych warszawskich mężczyzn, ale jak sam mówi - Warszawa jest pod tym względem coraz bardziej liberalna
26.04.2013 15:54
Marcin, 25 lat, jest grafikiem. Na ulicach Warszawy rzadko można spotkać tak odważnie ubranych chłopaków, dlatego zdecydowaliśmy się zapytać go, co kierowało nim przy wyborze elementów jego stylizacji. Marcin lubi bawić się swoim wyglądem oraz obecnymi w Polsce konwensami. Twierdzi, że chłopakowi w naszym kraju nie jest trudno wyglądać orygnalnie, a mimo wszystko rzadko którzy się na to decydują. Warszawa jest pod tym względem wyjątkowo liberalna, jeśli porównać ją do innych polskich miast. Jednak z kolei - jak nam mówi - w Berlinie, gdzie spędza dużą część swojego życia, taki wygląd nikogo nie dziwi i nikt nie ogląda się za nim na ulicy.
Mam na sobie: buty oraz tank top znalazłem w sklepie wojskowym, a płaszcz na pchlim targu w Amsterdamie. Rysunki to dzieło mojej dziewczyny. Spodnie i kamizelkę znalazłem w ciucholandzie, a przypinkę z jeleniem w niemieckim sklepie Galeria Kaufhof. Naszyjnik z mapą świata dostałem od mamy. Skórzanych spodni raczej nie ubieram do pracy, podobnie z makijażem. To wszystko dlatego, że idę właśnie na imprezę i zdecydowałem się trochę zaszaleć.
Mój styl: ciężko mi go określić. Często siedzę w domu i przed wyjściem wybieram jeden ciuch z szafy. Potem dobieram do niego inne elementy, których wcześniej ze sobą nie zestawiałem. Lubię za każdym razem czuć, że nigdy przedtem nie wyglądałem tak samo.
Ubrania kupuję: w ciucholandach, na pchlich targach oraz za granicą. Lubię też modyfikować je, naszywać własne elementy, czynić je oryginalnymi, moimi, unikalnymi. Często ze swoją dziewczyną malujemy swoje ubrania, ozdabiamy je swoimi rysunkami.
Moje ulubione miejsca w Warszawie: coraz więcej! Warszawa zmienia się na lepsze! Uwielbiam Wisłę, szczególnie teraz - wiosną i latem. Dziki brzeg Wisły to ewenement na skalę europejską, jeśli nie światową. Siedzisz praktycznie w centrum stolicy, patrzysz na Pałac Kultury, a obok dzika plaża i las. Dwa kroki i możesz iść po chrust do lasu i rozpalić ognisko. Zazdroszczą nam tego moi zagraniczni znajomi.