RegionalneWarszawaMiejsca z klimatem: Akademik na Kickiego

Miejsca z klimatem: Akademik na Kickiego

Jesienią zawsze zaczyna się szkoła, a w akademikach zaczyna się picie

Miejsca z klimatem: Akademik na Kickiego

04.10.2012 09:19

Wyglądam przez okno, na oczach mam sen, a Grochów się budzi z przepicia- śpiewał Muniek Staszczyk w piosence "Warszawa". Muniek patrzył wtedy skacowaną Pragę przez okno akademika na Kickiego, gdzie przez długie lata mieszkał. Zarówno on, jak i pokolenia studentów budowały legendę "Kica" jako najbardziej imprezowego i kreatywnego akademika Uniwersytetu Warszawskiego.

Jeśli chcesz wygody, wybierz Radomską lub nowego Zamenhofa - czytamy na studenckim forum - A j**eśli chcesz****poczuć na własnej skórze, czym jest życie studenckie, wybór jest prosty: Kic. Gdy w towarzystwie znajomych rzucam jego nazwę, każdy przekrzykuje się jakąś zasłyszaną opinią na temat Kica. Każdy **przeżył tam najlepszą imprezę w życiu albo zrobił coś niezapomnianego. Dom Studenta nr 3 UW to jedyny akademik tej uczelni po prawej stronie Wisły. Dwa budynki akademika na Kickiego mają już ponad pół wieku i skrywają wiele historii.

Gdy pierwszy raz wszedłem na Kic, poczułem się jak w wehikule czasu - wspomina Dawid Śmietało, który mieszkał na Kicu 3,5 roku -* Na zewnątrz XXI wiek, w środku wczesny Gomułka. W akademiku ostał się z tego czasu schron w piwnicach z wielkimi masywnymi drzwiami. Teraz jest tam pralnia. Moi znajomi nakręcili tu kiedyś film. *Kicowe suszarnie grały tam carskie więzienie - opowiada Daria Kosińska, była mieszkanka Kica - Codziennie też do piątej rano siedzieliśmy tu i graliśmy w mafię. Czasem wpadała do nas portierka. Nie wiem, jak to robiła, ale zawsze wiedziała, kto jest w mafii.

Panie portierki są nieodzownie postrachem akademika. W jednej sekundzie mogą przekształcić imprezę stulecia w obowiązkowy marsz do łóżek. Jednak i na nie Kic działa często jak eliksir młodości. W Andrzejki wróżyłyśmy sobie, która pierwsza wyjdzie za mąż, ustawiając buty od naszego pokoju do drzwi wyjściowych akademika - opowiada Joanna Bańbura, która na Kicu spędziła 5 pamiętnych lat - Przyłączyła się do nas pani portierka z panią sprzątaczką, ze swoimi butami. I to portierka całą wróżbę wygrała, przestawiając swój but jako pierwsza za drzwi Kica. Tak skakała ze szczęścia, że potknęła się o siedzącą na ziemi sprzątaczkę i upadła. Wchodzący w tym momencie do akademika studenci byli lekko zdziwieni: w drzwiach wejściowych, na stercie butów pani portierka i pani sprzątaczka, pokładające się ze śmiechu! Studenci często wpadają do pań portierek po ploteczki. One przecież wiedzą wszystko: kto o której i z kim przychodzi, u kogo była impreza i kto nie wyszedł z niej o własnych siłach. Śmialiśmy się, że zawód
portierki to tak eksluzywna funkcja, że aplikować mogą na nią tylko najlepsi absolwenci UW - dodaje Dawid.

Akademik tworzą dwa budynki po przeciwnych stronach ulicy. Do lat osiemdziesiątych jeden z nich był zamieszkiwany obowiązkowo przez chłopców, a drugi przez dziewczęta. Nazywały się one wtedy: "Dom Chłopa" oraz "Ubab". Teraz akademiki stały się koedukacyjne i różnią się jedynie standardem.* "Dom Chłopa"* stał się wersją oszczędniejszą (3 osoby w pokoju, łazienka na korytarzu), a "Ubab" zamienił się w wersję eksluzywną (2 osoby i łazienka w pokoju) i zmienił swe przezwisko na "Mariott". Akademiki od zarania dziejów prowadzą ze sobą utajoną wojnę, co dodaje tylko smaczku wzajemnym relacjom. Rywalizacja między akademikami została rozstrzygnięta tylko raz - wyjaśnia Joanna Bańbura - W 2005 roku odbyło się wielkie przeciąganie liny. Między dwoma budynkami akademika. Na ulicy, dokładnie pomiędzy nimi. Wygrał wtedy Mariott. Od tej pory żółta koszulka lidera w tym sporze nie została mu odebrana.

Całe podziemia akademików są utkane tajemniczymi korytarzami. Chodziły plotki, że oba budynki są połączone sekretnym korytarzem - mówi Daria Kosińska - W swoich ekspolaracjach odnaleźliśmy jednak tylko korytarz, który prowadzi do najbliższego sklepu. Po akademiku chodzą też inne legendy. Podobno na czwarte piętro akademika wprowadzono kiedyś konia. Wiadomo, że konia da się wprowadzić po schodach, a sprowadzić już nie jest tak łatwo. Musiała więc interweniować straż pożarna. Na pierwszym roku regularnie robiliśmy też zawody saneczkarskie w szufladach na pościel - opowiada Joanna Bańbura. Kic co roku organizuje też wspólne wigilie na korytarzu. Każdy wystawia swój stolik i przynosi coś do jedzenia. Były też wyścigi rowerowe na drugim piętrze. Oraz dzika kąpiel na korytarzu w wodzie i pianie. I mnóstwo innych historii. Bo Kic to prawie 60 lat takich historii. I kilka pokoleń studentów.

A czy Wy macie jakieś wspomnienia związane z Kicem i z akademikowym życiem?

Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)