Matkę z wózkiem wyproszono z autobusu, bo wsiadł inwalida. ZTM: "Kierowca zachował się właściwie"
"Poczułam się upokorzona".
26.04.2017 12:57
Kierująca autobusem kobieta uznała, że w pojeździe jest zbyt mało miejsca po tym, jak wsiadł do niego mężczyzna na wózku inwalidzkim. Wyprosiła więc pasażerkę z wózkiem dziecięcym. Zarząd Transportu Miejskiego uważa, że sytuacja jest zgodna z regulaminem.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek, kiedy Pani Dominika wracała z córką z Centrum Zdrowia Dziecka. Do pojazdu wsiadł niepełnosprawny mężczyzna, więc kierowca postanowiła wyprosić matkę z wózkiem z autobusu. - Pani wysiada. Mamy tutaj wózek inwalidzki, w związku z czym nie mam dwóch miejsc. Pani musi wysiąść - miała powiedzieć kobieta kierująca autobusem.
Pani Dominika była w szoku. - Moja roczna córka ma jedną nerkę i musimy jeździć na okresowe badania i kontrole. Po sześciu godzinach spędzonych w szpitalu czekała mnie jeszcze droga do domu na Białołękę, co oznaczało 75- minutową podróż z 3 przesiadkami - napisała w liście do TVN24 pani Dominika. Kobieta odmówiła kierowcy i nie wysiadła z autobusu, tłumacząc, że w autobusie było miejsce na dwa wózki. Prowadząca autobus jednak wyłączyła silnik i stwierdziła, że nie ruszy, dopóki kobieta z dzieckiem nie wyjdzie. Pani Dominika w końcu wyszła z pojazdu.
- Przy wysiadaniu ludzie mówili: "nie, niech pani nie wysiada". Z tych całych nerwów popłakałam się. Poczułam się upokorzona i poczułam się bardzo niesprawiedliwie - mówi kobieta.
"Kierowca zachował się właściwie"
Zgodnie z przepisami, kierowca może wyprosić takiego pasażera, jeśli uzna, że podróż z wózkiem mogłaby być niebezpieczna dla innych osób. Nigdzie nie jest jednak zapisane, czy pierwszeństwo ma niepełnosprawny czy rodzic z dzieckiem.
Jak tę sytuację tłumaczy ZTM? – W tej sytuacji kierowca zachował się właściwie, ponieważ to do niego należy decyzja, kto w tej sytuacji może podróżować dalej komunikacją miejską - wyjaśnił w rozmowie z tvnwarszawa.pl Igor Krajnow, rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego. - Być może w tej sytuacji kierowca uznał, że większą niedogodnością byłoby oczekiwanie na kolejny pojazd dla osoby z wózkiem inwalidzkim niż dla zdrowej osoby z wózkiem dziecięcym – dodał Krajnow.
źródło: tvnwarszawa.pl