RegionalneWarszawaMatka z dzieckiem dostała mieszkanie niczym z horroru. "Nienawidzę świata"

Matka z dzieckiem dostała mieszkanie niczym z horroru. "Nienawidzę świata"

Zacieki na suficie, grzyb na ścianach, brak centralnego ogrzewania - mieszkanie socjalne w takim stanie zaoferowała dzielnica Praga-Południe samotnej matce. Radni zdają sobie sprawę z problemu, ale rozkładają ręce. Aktywiści zwracają się do burmistrza o wyjaśnienia. A nowi lokatorzy nie mają wyboru.

Matka z dzieckiem dostała mieszkanie niczym z horroru. "Nienawidzę świata"
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Beata Siemieniako
Mateusz Patyk

26.10.2018 | aktual.: 26.10.2018 12:19

"Nienawidzę świata. Takie sympatycznie zagrzybione mieszkanko Miasto oferuje samotnej matce z córką. Czyli osobom eksmitowanym ze zreprywatyzowanej kamienicy" - brzmi treść posta udostępnionego 200 razy w ciągu kilkunastu godzin od publikacji przez Beatę Siemieniako na Facebooku. To sąsiadka kobiety, która wraz z dzieckiem miała się wprowadzić do lokalu socjalnego na Saskiej Kępie w Warszawie.

Pod galerią zdjęć pokazujących stopień zagrzybienia ścian i fatalne warunki panujące w pokojach mieszkania oferowanego przez urzędników, wylała się fala krytycznych komentarzy: "To jest naprawdę kpina z ludzi", "Totalny skandal!", "Dramat", "Wstyd dla Polski", "Brak słów", "Koszmar" - piszą zbulwersowani internauci. Szybko jednak pojawiły się też zastrzeżenia, że na fotografiach prezentowane są pomieszczenia przed remontem, po którym wyglądają zupełnie inaczej.

Z tym argumentem część komentatorów nie mogła się zgodzić. Owszem, mieszkania socjalne ze zdjęć są przeznaczone do gruntownych prac remontowych, jednak zniszczenia elementów konstrukcyjnych mogą okazać się zbyt duże do naprawy, a grzyb nieusuwalny. W takich przypadkach wymagana jest przede wszystkim likwidacja wilgoci, która przez brak ogrzewania i nieszczelny dach może przyczynić się do ponownych problemów z zagrzybieniem ścian nawet po remoncie.

Do nagłośnionej przez stowarzyszenie Miasto Jest Nasze sprawy odniósł się m.in. rzecznik warszawskiego ratusza, Bartłomiej Milczarczyk: "Nie ratusz, tylko dzielnica, ale mniejsza o to. Lokal ogląda najemca przed remontem. Jeśli się decyduje na metraż i położenie niezwłocznie zabieramy się do pracy i dostaje się nowo wyremontowane mieszkanie. Jak czegoś nie rozumiecie, najpierw zapytajcie" - napisał na Twitterze.

Miejscy aktywiści nie pozostali dłużni na komentarz rzecznika i odpowiedzieli mu w mediach społecznościowych: "Czyli miasto nie dba o swój majątek, pozwala na doprowadzenie miejskich nieruchomości do ruiny i potem remontuje. Co to za model zarządzania? To jest niegospodarność nadająca się na wniosek do prokuratury. Konieczny jest audyt ZGNów (Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami - przyp. red.)".

Milczarczyk pokazał więc lokale komunalne już po remoncie. Mieszkania położone w Śródmieściu Warszawy faktycznie wyglądają czysto i nowocześnie. "Tak prezentują się po remoncie mieszkania komunalne przy ul. Marszałkowskiej i ul. Miłej" - chwali się ZGN Śródmieście.

Autorka facebookowego postu, który zapoczątkował burzliwą dyskusję na temat stanu pomieszczeń oferowanych przymusowo eksmitowanym, musiała więc wyjaśnić sytuację lokalu socjalnego. Jej zdaniem "powstało dużo niejasności" wokół tematu.

"Problem polega jednak na tym, że lokator musi przyjąć lokal albo go odrzucić właśnie w takim stanie. To, czy miasto koniec końców wyremontuje dach, który zdaniem administratora budynku jest przyczyną zacieków i grzyba, pozostaje pod znakiem zapytania. Innymi słowy, lokatorka musi przyjąć to ryzyko, że podpisuje papiery i przyjmuje lokal, a jeśli po remoncie grzyb dalej będzie, nie ma możliwości odrzucenia lokalu. Moim zdaniem stawianie lokatora w potrzebie przed takim ryzykiem samo w sobie jest nie do przyjęcia" - argumentuje Beata Siemieniako. W dalszej treści swojego wpisu przedstawia jeszcze cztery istotne dla przyszłych lokatorów kwestie.

Stołeczny radny Marek Borkowski, w komentarzu przesłanym portalowi warszawawpigulce.pl, nie jest zaskoczony takim wyglądem lokali socjalnych oferowanym mieszkańcom.

"Może wielu z Państwa będzie trudno w to uwierzyć, ale niestety jako radny Pragi Południe z tego rodzaju sytuacjami spotykam się codziennie. Zasób komunalny, czyli należący do miasta składa się w olbrzymiej większości ze zdewastowanych, nie remontowanych budynków. W dzielnicy jest ponad 600 pustostanów, najczęściej w budynkach co może szokować w XXI wieku bez centralnego ogrzewania. Co za tym idzie zagrzybionych, gdzie ludzie masowo chorują na astmę, a nawet jak na Grochowie na gruźlicę. Niestety mam poczucie, że zwycięzcy ostatnich wyborów samorządowych nie traktują rozwiązania tych problemów jako priorytet" - twierdzi Borkowski.

Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl

Zobacz także: Patryk Jaki zdruzgotany. "Zrobiłem wszystko, co mogłem"

warszawamieszkanie komunalnesaska kępa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)