Kiedyś pomógł polskim uchodźcom, teraz jest patronem warszawskiej szkoły. Zagraniczny dziennikarz w szoku
Losy maharadży w polskiej stolicy.
27.06.2017 18:27
Indyjski dziennik zachwycony warszawską szkołą, której patronem jest indyjski król. - W jaki sposób zagraniczny władca zdobył taki respekt i honor w szkole, i jest wciąż przez nią upamiętniany? - pyta dziennikarz.
Indyjski dziennik Hindu opisał na łamach swojego portalu losy zespołu szkół "Bednarska". "Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to typowa warszawska szkoła. (...) Ale spacer korytarzami Bednarskiej i Raszynskiej jest jak wycieczka po indyjskim muzeum" - relacjonuje zagraniczny dziennikarz. * *
ZSSO „Bednarska” w Warszawie nosi imię Jam Saheba Digvijay Sinhji od 1999 roku. Przesądziło o tym zdecydowaną większością głosów referendum, przeprowadzone wśród społeczności szkolnej. Pomysł ten podsunął dyrektor Krystynie Starczewskiej prof. indologii Krzysztof Byrsk.
"Jakim cudem ten zagraniczny władca zdobył taki respekt i honor w szkole, i jest wciąż przez nią upamiętniany?" - pyta dziennikarz "The Hindu".
"Nie uważajcie się za sieroty"
Jam Saheba Digvijay Sinhji był arystokratą indyjskim, maharadżą północno-zachodniego indyjskiego księstwa Nawanagaru. Jest znany w Polsce dzięki hojnej pomocy udzielonej dzieciom polskim w okresie II wojny światowej. O naszym kraju dowiedział się od kompozytora i premiera Ignacego Paderewskiego.
Maharadża przyczynił się do budowy obozu uchodźczego dla osieroconych polskich dzieci, którym udało się wydostać z terenu ZSRR razem z armią Andersa. Osiedle powstało w 1942 roku w obecnym stanie Gudźarat, w Balachadi koło Jamnagaru. Jam Saheba Digvijay Sinhji, oprócz osobistego wkładu finansowego i własnej pracy, nakłonił także państwo indyjskie do utrzymania pięciuset polskich dzieci do końca II wojny światowej.
- Nie uważajcie się za sieroty. Jesteście teraz Nawanagaryjczykami, ja jestem Bapu, ojciec wszystkich mieszkańców Nawanagaru, w tym również i wasz - miał powiedziec ówczesnym dzieciom, które trafiły do obozu uchodźczego. Maharadża był zachwycony polską kulturą. Jego ulubioną lekturą byli "Chłopi" Reymonta, z wielkim zainteresowaniem oglądał też inscenizacje teatralne organizowane przez podopiecznych obozu.
Zapytany przez gen. Sikorskiego, czym Polska mogłaby się odwdzięczyć za przygarnięcie tysiąca bezdomnych polskich dzieci odpowiedział: "W wyzwolonej Polsce nazwijcie moim imieniem którąś z warszawskich ulic".
Misja maharadży w Warszawie
"The Hindu" wskazuje na to, że misja maharadży jest wciąz praktykowana przez warszawski zespół szkół "Bednarska". Placówka oferuje bezpłatną naukę dla uchodźców z Czezczenii, Wietnamu, Sri Lanki, Tybetu oraz krajów afrykańskich. * *
To jednak nie wszystko - ostatnio Jam Saheba Digvijay Sinhji został pośmiertnie odznaczony Orderem Zasługi Rzeczy pospolitej Polskiej. W planach stołecznego ratusza jest również nazwanie imieniem indyjskiego króla placu w Warszawie i zamieszczenie specjalnego plakatu z opisem historii Jama Saheba Digvijay Sinhji.
Źródło: "The Hindu"
Oprac. Karolina Pietrzak
Przeczytajcie również: Chciał wysadzić hotel w powietrze. Rzucił się z nożem na policjantów