Jechał skradzionym samochodem, bez uprawnień, prosto z włamania
"W trakcie przesłuchania podejrzany przyznał się do zarzucanych czynów"
12.10.2015 18:00
30-letni Przemysław K. wpadł w ręce policji w chwili, gdy przewoził skradziony łup skradzioną chwilę wcześniej mazdą. Teraz grozi mu do 10 lat więzienia - informuje Komenda Stołeczna Policji .
Było już po północy, gdy policjanci z bemowskiego zespołu wywiadowczego postanowili skontrolować kontrolowali kierującego mazdą. - Funkcjonariusze spostrzegli, że na tylnym siedzeniu znajduje się skrzynka narzędziowa, odkurzacz przemysłowy i zgrzewarka. Kierujący nie potrafił wytłumaczyć, skąd pochodzi sprzęt oraz do kogo należy mazda, którą kierował - relacjonują mundurowi.
Szybko wyszło na jaw, że elektronarzędzia pochodzą z włamania, do którego doszło chwilę wcześniej. Dodatkowo policjanci ustalili, że pojazd również został skradziony. Po dokładniejszym sprawdzeniu okazało się, że Przemysław K. nie zastosował się do decyzji o cofnięciu uprawnień do kierowania. 30-latka natychmiast trafił do policyjnego aresztu.
Zebrany w sprawie materiał pozwolił na przedstawienie mężczyźnie aż trzech zarzutów: dwóch dotyczących kradzieży z włamaniem do pojazdów oraz o niezastosowaniu się do decyzji o cofnięciu uprawnień. Odzyskane przez policjantów elektronarzędzia i pojazd wróciły do właścicieli. Łączna wartość strat została oszacowana przez pokrzywdzonych na kwotę ok. 7 tys. złotych.
W trakcie przesłuchania podejrzany przyznał się do zarzucanych czynów i poddał dobrowolnie karze. Teraz grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
Przeczytajcie też: Okradali kioski na Mokotowie. "Zabrali*nawet bilety komunikacji miejskiej"*