Inwazja kleszczy na Mazowszu. "Sezon jeszcze się nie skończył"
Kleszcze świetnie czują się w miejskim parku, na skwerze czy przydomowym ogródku. Zdaniem lekarzy są groźne bez względu na porę roku. Dodatkowo ciepły i wilgotny październik sprawił, że zachorowań na przenoszącą przez te pajęczaki boreliozę może być znacznie więcej, niż w latach ubiegłych.
Niebezpieczne i trudne do zauważenia kleszcze opanowały Polskę. Eksperci ostrzegają, że coraz częściej spotykane nawet późną jesienią krwiopijne stawonogi są dowodem m.in. na ocieplanie się klimatu. Jak podaje TVP Info, na Mazowszu to już prawdziwa inwazja tych pajęczaków - według lekarzy od dawna nie było tylu osobników o tej porze roku.
Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Warszawie zanotowała od stycznia do połowy października, na terenie Mazowieckiego, już ponad 1200 przypadków boreliozy. Ryzyko zarażenia chorobą roznoszoną przez kleszcze jest wciąż duże. Wysokie temperatury panujące pod koniec miesiąca sprawiły, że statystyki mogą się tylko zwiększyć.
Rzecznik prasowy warszawskiej WSSE Joanna Narożniak przekonuje, że na kleszcze należy uważać szczególnie w miejscach z gęstą szatą roślinną. Idealnym środowiskiem dla nich są tereny wilgotne, krzewy i drzewa liściaste oraz występowanie tzw. "wektorów". Chodzi o gryzonie, które przenoszą pasożyty, tj. myszy i jeże. - Kleszcze możemy jeszcze spotkać praktycznie wszędzie - podkreśla Narożniak.
Sezon na kleszcze trwa
Weterynarz Krzysztof Majchrzak zapytany o skalę zjawiska przez Radio Dla Ciebie uważa, że "najwięcej pajęczaków można spotkać w miastach i ciężko się przed nimi zabezpieczyć". Z kolei cytowana przez TVP Info dr Grażyna Cholewińska, która pełni funkcję wojewódzkiego konsultanta ds. chorób zakaźnych, za liczne występowanie tych owadów obwinia pogodę. "Populacja kleszczy jest w tej chwili bardzo aktywna przez cały rok. Spowodowane jest to faktem, że obecnie mamy lekkie zimy, a silny mróz powoduje wyginięcie części populacji" - przekonuje.
Joanna Narożniak w rozmowie z WawaLove zgadza się z tym stwierdzeniem. - Kleszcze bytują i świetnie sobie radzą w temperaturze powyżej 5 st. Celsjusza. Ich aktywność ze względu na łagodne zimy może rozpocząć się już w styczniu i lutym, bo właśnie wtedy obserwuje się występowanie pierwszych osobników. Panująca obecnie aura niestety sprzyja żerowaniu tych pajęczaków. Nie możemy powiedzieć, że sezon na kleszcze się zakończył. Szczególnie, gdy tak piękna pogoda zachęca nas do uprawiania aktywności na świeżym powietrzu - uzasadnia.
Skryty krwiopijca
Jednym z najczęściej powielanych mitów jest błędne myślenie, że kleszcze spadają na nas z drzew. W rzeczywistości występują na zaroślach do półtora metra. - Siedzą na krzewach, wysokich trawach i czekają na żywiciela. Dlatego cały czas zalecam oglądanie siebie i swoich czworonogów po powrocie ze spaceru. Nawet, gdy mamy zasłonięte ubraniami części ciała, może się zdarzyć, że kleszcz zacznie po nas wędrować i znajdzie sobie miejsce gdzieś pomiędzy np. skarpetką a spodniami. Insekty te mogą przemieszczać się nawet kilka dni po ciele żywiciela w poszukiwaniu dogodnego miejsca do wgryzienia się. A niezauważony kleszcz może żywić się od 5 do 14 dni zanim odpadnie - mówi Narożniak.
Rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie przytacza też statystyki. Według danych z samego tylko Mazowsza w 2016 roku zarejestrowano 2184 zgłoszonych zachorowań na boreliozę, natomiast w 2017 roku było ich już więcej, bo 2216 przypadków. Natomiast w pierwszym kwartale tego roku borelioza była stwierdzona 330 razy, zaś od kwietnia do czerwca 310 razy.
Jeżeli chodzi o równie groźne kleszczowe zapalenie mózgu, w 2016 roku zgłosiło się 31 chorych, natomiast w kolejnym roku liczba ta nieznacznie spadła - do 25 przypadków. Do połowy października 2018 zanotowano 14 zachorowań.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl