Grochów wygląda jak śmietnik. "Burmistrzowi na niczym nie zależy"
Mieszkańcy twierdzą, że od 10 lat ich dzielnica jest nie sprzątana przez Zakład Gospodarowania Nieruchomościami. Uważają, że ekipa sprzątająca pracuje rzadko. - Problem czystości jest na pewno skomplikowany - mówi WawaLove rzecznik dzielnicy Praga Południe.
22.03.2018 | aktual.: 23.03.2018 08:33
Sprawę nagłośniła gazeta Południk Praski. W materiale czytamy, że pracownicy ZGN przychodzą sprzątać jak chcą, a ich praca nie jest przez nikogo kontrolowana. Mieszkańcy skarżą, że wywóz śmieci, odśnieżanie, sprzątanie chodników i trawników, grabienie i usuwanie liści, koszenie trawy nie jest dokładnie wykonywane, a liście, które opadają w październiku i listopadzie leżą do stycznia. - Lekaro obsługujące nasze osiedle jest jak primadonna, którą wielokrotnie trzeba prosić o wywóz śmieci i gabarytów. Nigdy nie dotrzymuje terminów - czytamy w artykule. Mieszkańcy skarżą się, że wpłacają pieniądze na utrzymywanie czystości na osiedlu, a efektów nie widać.
Ludzie tłumaczą, że od 11-12 lat pogarsza się stan zanieczyszczania dzielnicy. - Co niestety pokrywa się z kadencją burmistrza - twierdzą mieszkańcy Grochowa. Dodają, że to on kontroluje ZGN, a gdy mieszkańcy apelują o zadbanie ich terenu, odpowiada "nie ma funduszy".
Jerzy Gierszewski rzecznik dzielnicy Parga Południe nie zgadza się z zarzutami mieszkańców. - Twierdzenie, iż władze samorządowe nie obchodzi czystość w dzielnicy, mija się z prawdą. Problem czystości jest na pewno skomplikowany i nie powinno się traktować go w kategoriach zero jedynkowych. Zawsze też może być lepiej i dlatego warto szukać nowych rozwiązań - mówi WawaLove Gierszewski. Dodaje, że miasto, jako jeden ze współwłaścicieli nieruchomości, również uczestniczy w ponoszonych kosztach utrzymania altan śmietnikowych. A odpady wielkogabarytowe gromadzone są zwyczajowo pod altanami śmietnikowymi. Przy dużej ilości odpadów, zarządcy nieruchomości, a także służby porządkowe zgłaszają telefonicznie lub drogą elektroniczną potrzebę zabrania przez Firmę Lekaro odpadów. - Odpady wielkogabarytowe odbierane są przez Lekaro jeden raz w miesiącu, zgodnie z harmonogramem prac wynikającym z umowy zawartej z m.st. Warszawa - tłumaczy rzecznik.
- Lekaro nie odbiera odpadów zielonych w okresie zimowym, więc takie śmieci muszą oczekiwać na wywóz do czasu, gdy Lekaro będzie realizować wywozy odpadów zielonych - zaznacza Gierszewski. Tłumaczy, że każdorazowo, gdy administracja zgłasza prośby o odbiór odpadów zielonych w okresie od 01.12. do 30.03. uzyskuje informację od Lekaro, że odbiór odpadów zielonych nie jest możliwy w tym okresie, a zgłoszenia o odbiór odpadów zielonych będą przyjmowane od 27 marca.
W artykule pojawiła się informacja, że przy ul. Kirasjerów służby porządkowe używały ciężkiego sprzętu, który rozjeżdżał dwa lata wcześniej w ramach budżetu partycypacyjnego kostkę chodnikową. - Przy tej okazji również został częściowo zniszczony nowo nasadzony żywopłot. Panowie sprzątający ułatwiają sobie pracę, nie bacząc na nic - czytamy w artykule.
Jerzy Gierszewski odpowiada, że na tereny zielone lub utwardzone, w przypadku konieczności odebrania śmieci, odpadów zielonych, dokonania pielęgnacji drzew i krzewów itp. okresowo muszą wjeżdżać pojazdy mechaniczne. Firmy realizujące na rzecz ZGN usługi dokładają wszelkich starań by nie spowodować żadnych uszkodzeń nawierzchni lub roślinności. - Stwierdzone przypadki „rozjeżdżenia” chodników, terenów zielonych przez firmy pracujące na rzecz ZGN są niezwłocznie zgłaszane do sprawcy z wnioskiem o wykonanie rekultywacji uszkodzonego terenu - zaznacza rzecznik.
Próbowaliśmy się skontaktować z firmą Lekaro, jednak do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi.
Jesteś świadkiem zdarzenia w Warszawie, które jest dla Ciebie ważne? Widzisz coś ciekawego? Skontaktuj się z nami przez Facebooka lub na wawalove@grupawp.pl.
Przeczytaj też: Studenci wyjdą na ulice Warszawy. "Walczmy o autonomię ciała"