100-letni powstaniec przegrał z Beatą Szydło. Dlaczego nie zasłużył na nagrodę?
Tytuł Człowieka Roku XXVII Forum Ekonomicznego w Krynicy przyznano pani premier.
Zbigniew Ścibor-Rylski, żołnierz Armii Krajowej, uczestnik powstania warszawskiego, prezes Związku Powstańców Warszawskich, członek grupy inicjatywnej Muzeum Powstania Warszawskiego był nominowany do nagrody "Człowiek Roku 2017". Przegrał z Beatą Szydło.
"Po Kaczyńskim i Orbanie nagrodę #CzłowiekRoku Forum Ekonomicznego w Krynicy otrzymuje Beata Szydło. Za ponadprzeciętną elastyczność kręgosłupa. Kto będzie następnym laureatem? Władimir Putin?" - napisał wczoraj na Facebooku Ryszard Petru. Do wpisu dołączył zdjęcie Beaty Szydło i generała Zbigniewa Ścibora-Rylskiego.
Generał był wśród siedmiu osób nominowanych do tej nagrody. Oprócz niego byli to: wicepremier Mateusz Morawiecki, prof. Adam Strzembosz, premier Estonii Juri Ratas, Saulius Skvernelis (premier Łotwy), Janusz Filipiak (prezes zarządu Comarchu).
Jednak tytuł Człowieka Roku XXVII Forum Ekonomicznego w Krynicy kapituła przyznała pani premier.
"Ta nagroda to jest wielki zaszczyt. Ale to nagroda, chcę to bardzo mocno podkreślić, dla wszystkich ministrów mojego rządu, dla wszystkich, którzy ze mną współpracują. To jest ciężka praca wiele miesięcy po to, aby realizować program, który zmienia Polskę, który daje godne życie Polakom, który odbudowuje nasz przemysł, gospodarkę" - mówiła premier.
Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem Forum Ekonomicznego w Krynicy, aby zapytać na jakiej podstawie przyznawana jest nagroda "Człowiek Roku" i jakie kryteria są brane pod uwagę.
Poproszono nas o przesłanie pytań drogą mailową. Nadal czekamy na odpowiedź.
W przeszłości laureatami Nagrody Człowieka Roku Forum Ekonomicznego w Krynicy byli m.in. Donald Tusk, Bronisław Komorowski, Janusz Lewandowski, Vaclav Havel, Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Jan Paweł II. Tegoroczne forum w Krynicy odbywa się w dniach 5-7 września.
Kim był generał Ścibor-Rylski?
Postanowiliśmy pochylić się nad osobą generała i przypomnieć jego sylwetkę.
Zbigniew Ścibor-Rylski ps. Motyl, Stanisław urodził się 10 marca 1917 r. w Browkach w obwodzie żytomierskim (obecnie Ukraina) w rodzinie szlacheckiej herbu Ostoja. Niebawem wybuchła rewolucja październikowa, która z czasem skłoniła jego najbliższych do przeniesienia się z rodzinnych dóbr najpierw do Białej Cerkwi, a później do Kijowa. Podczas wojny polsko-bolszewickiej Ścibor-Rylscy przeprowadzili się na Lubelszczyznę, gdzie ostatecznie osiedli w Zwierzyńcu koło Zamościa. W 1931 r. po długiej chorobie zmarł ojciec Ścibora-Rylskiego, Oskar.
Młody Ścibor-Rylski kształcił się najpierw pod okiem domowych nauczycieli, potem w Realnym Gimnazjum Męskim im. Jana Zamoyskiego w Zamościu i w Gimnazjum im. Sułkowskich w Rydzynie koło Leszna. W 1935 r. rodzina zamieszkała w Kaliszu. W tamtejszym Państwowym Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki Ścibor-Rylski dwa lata później zdał maturę. Później ukończył kurs szybowcowy w Ustianowej i rozpoczął edukację w Szkole Podchorążych Lotnictwa w grupie technicznej w Warszawie, gdzie kształcił się m.in. w obsłudze samolotów PZL.37 Łoś, PZL.23 Karaś i myśliwca PZL P-7.
"Przeszedł cały szlak bojowy"
Naukę skończył tuż przed wybuchem II wojny, jako sierżant podchorąży, specjalizujący się w mechanice silników i przyrządów lotniczych. Edukację miał kontynuować w 1. Pułku Lotniczym na stołecznym Okęciu, plany te jednak przekreśliła wojna. 6 września jego formacja wyjechała ze stolicy zmierzając na wschód. Później dołączył do Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Polesie" dowodzonej przez gen. Franciszka Kleeberga wraz z którą walczył i kapitulował w ostatniej bitwie kampanii wrześniowej pod Kockiem.
Próbował przedostać się do Rumunii, jednak trafił do niemieckiej niewoli, gdzie skierowano go m.in. do pracy w cegielni. Udało mu się uciec i przedrzeć do Warszawy, gdzie wstąpił do konspiracji, w ramach której m.in. brał udział w wytyczaniu miejsc zrzutów Cichociemnych. Oficjalnie był zatrudniony w Przemysłowo-Handlowych Zakładach Chemicznych. W latach 1941–1943 walczył w partyzantce na Kowelszczyźnie, gdzie został oddelegowany przez przełożonych.
Od początku 1944 r. jako dowódcza kompanii w 27. Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej przeszedł z nią cały szlak bojowy i dotarł na Lubelszczyznę. Pod koniec lipca został wysłany do Warszawy dla uzgodnienia zrzutu broni dla oddziału i został w mieście w dyspozycji władz AK. Po wybuchu powstania walczył w Zgrupowaniu "Radosław" w batalionie "Czata 49", z którym przeszedł cały szlak bojowy, biorąc udział w walkach na Woli, w Śródmieściu i na Mokotowie. Za męstwo odznaczony Krzyżem Walecznych i Krzyżem Virtuti Militari.
Popierając wniosek o nadanie mu drugiego z odznaczeń płk Jan Mazurkiewicz "Radosław" pisał: "Wybitny oficer. Wyposażony w dużą inicjatywę, inteligentny, niezwykle ofiarny i odważny. Posiada intuicję bojową. Przeprowadzał samodzielnie udane akcje wypadowe, nocne na Stawki i na Fort Traugutta. Pełen inicjatywy, ofiarny, zdolny Dca komp."
"w Warszawie walczono nie tylko o Warszawę, lecz o Polskę"
Po kapitulacji powstania Ścibor-Rylski zdobył cywilne ubranie i wyszedł z Warszawy wraz z mieszkańcami. Trafił do obozu przejściowego w Pruszkowie, potem przedostał się do Łowicza, planując kontynuowanie działalności konspiracyjnej. Tam też przebywał kiedy zakończyła się wojna. Podjął wówczas decyzję o odejściu z konspiracji, o czym zameldował płk Mazurkiewiczowi i przeniósł się do Poznania, gdzie znalazł pracę w Biurze Samochodów Remontowanych Motozbyt.
W 1946 r. poznał Zofię, okupacyjną kurierkę Armii Krajowej, wdowę po cichociemnym Janie Kochańskim. Pobrali się w 1948 r. Osiem lat później Ścibor-Rylski objął posadę inspektora technicznego w Zjednoczonych Zespołach Gospodarczych INCO, gdzie pracował do emerytury, na którą przeszedł w 1977 r. W 1963 r. zaś rodzina przeprowadziła się do Warszawy.
W 1984 r. został jednym z członków Obywatelskiego Komitetu Obchodów 40. Rocznicy Powstania Warszawskiego, należał także do grupy inicjatywnej utworzenia Muzeum Powstania Warszawskiego. Później był w składzie Rady Honorowej Budowy Muzeum. W 1990 r. został prezesem Związku Powstańców Warszawskich. Był także sekretarzem Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari. W 2005 r. otrzymał awans na generała brygady.
Stały uczestnik obchodów rocznic wybuchu powstania warszawskiego . Często zaznaczał, że "w Warszawie walczono nie tylko o Warszawę, lecz o Polskę". "Powstanie warszawskie było konsekwencją tego wielkiego boju narodu polskiego o narodową godność, o należne miejsce wśród wolnych narodów świata, o prawo do życia według własnych norm moralnych i obyczajowych" - mówił. Podkreślał także radość, że "etos i ideały powstańców, które ich prowadziły do walki, przejęła kilkadziesiąt lat później Solidarność, która pokojowym sposobem uzyskała wolność".
Z satysfakcją odnosił się również do istnienia Muzeum Powstania Warszawskiego , które "długo jeszcze po nas będzie trwać, uczyć, przekazywać następnym pokoleniom to, co było, jest i będzie najdroższe (...) oby nigdy wolność zdobywana przez nas nie była liczona krzyżami".
"Wykazał się w tamtych trudnych czasach odwagą"
W 2016 r. prokurator pionu lustracyjnego IPN Piotr Dąbrowski wniósł o lustrację Ścibora-Rylskiego jako członka Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari. Pion lustracyjny IPN zarzucił mu, że w oświadczeniu lustracyjnym z 2007 r. zataił związki ze służbami PRL.
Według IPN Ścibor-Rylski był tajnym współpracownikiem poznańskiego UB jako TW "Zdzisławski" w latach 1947-64, a potem, po przeprowadzce do Warszawy, miał podjąć współpracę z wywiadem, którą kontynuował do 1981 r. Zdaniem "GW" zachowała się jego teczka personalna i teczka pracy, 34 ręcznie pisane przez niego meldunki oraz kilkadziesiąt raportów ze spotkań z oficerem prowadzącym.
"Z dokumentów UB wynika, że został zmuszony do współpracy na podstawie materiałów kompromitujących. Był początkowo wykorzystywany do rozpracowywania środowiska polonijnego w USA i osób przyjeżdżających na Międzynarodowe Targi Poznańskie" - pisała "GW". Według niej, w IPN generał nie zaprzeczył związkom z UB; oświadczył zaś, że współpracę podjął na polecenie swego dowódcy z AK Jana Mazurkiewicza "Radosława". Generał miał też twierdzić, że o swojej działalności informował wiele osób.
W obronie Ścibora-Rylskiego występowali podczas obchodów 72. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego jego koledzy m.in. wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich Zbigniew Galperyn.
"Podtrzymywanie kontaktów generała, jako oficera wywiadu AK z UB odbywało się na rozkaz i za wiedzą jego przełożonych z konspiracji. Nie była to współpraca z UB. Było to realizowanie rozkazu, a celem było pozyskiwanie informacji ważnych dla byłych żołnierzy AK. Niestety, nie żyje już nikt, kto mógłby poświadczyć, że generał otrzymał takie polecenie (...)Mamy świadomość, że teraz jest to tylko słowo przeciw słowu oficera. Generał wykazał się w tamtych trudnych czasach odwagą i poprzez swoje działania uratował wiele osób" - podkreślił Galperyn.
"To zamyka sprawę"
Z powodu złego stanu zdrowia w listopadzie 2016 r. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga zawiesił proces lustracyjny gen. Ścibora-Rylskiego. Sąd podjął taką decyzję po zapoznaniu się z opinią biegłego neurologa, który uznał jego udział w procesie za "przeciwwskazany".
"Biegły uznał, że lustrowany nie jest w stanie brać udziału w procesie ani fizycznie, ani merytorycznie" - powiedziała sędzia Beata Ziółkowska, uzasadniając postanowienie trzyosobowego składu sądu. Dodała, że lustrowany jest osobą "ciężko chorą", co stanowi "długotrwałą przeszkodę", uzasadniającą w myśl prawa zawieszenie procesu.
"Według mnie to zamyka całą sprawę" - mówił wówczas mediom mec. Przemysław Rosati, obrońca nieobecnego w sądzie generała. W ocenie prawnika proces powinien zostać zawieszony, bo możliwość w pełni świadomego udziału w nim lustrowanego to ważny element prawa do obrony i rzetelnego procesu.
Gen. Ścibor-Rylski był wielokrotnie odznaczany m.in. Krzyżem Wojennym Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych i Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą "Polonia Restituta".
źródło: PAP