Warszawa: Wał Miedzeszyński zamknięty
Ok. godz. 24 w związku z podwyższonym stanem Wisły został zamknięty Wał Miedzeszyński. Z ruchu wyłączono odcinki między Traktem Lubelskim a Trasą Łazienkowską - do odwołania. Ulica będzie wyłączona z ruchu po tym, gdy w niedzielę przejedzie po niej ostatni dzienny autobus miejski. Taką decyzję podjęła prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz.
23.05.2010 | aktual.: 24.05.2010 07:44
W stolicy zebrał się na nadzwyczajnym posiedzeniu Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego. W naradzie uczestniczyli: m.in. premier Donald Tusk, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oraz minister Michał Boni. Przesiąkanie wałów to obecnie największy problem w stolicy i jej okolicach.
Poziom wody w Wiśle wynosi obecnie 752 centymetry, czyli jest wyższy o metr i dwa centymetry od stanu alarmowego.
Według specjalistów największym problemem jest obecnie długość wysokiej fali powodziowej, która stwarza zagrożenie przemiękania obciążonych wałów.
W warszawskim Porcie Praskim trwa uszczelnianie prowizorycznych wałów. Ratownicy pracują ręcznie, bo wojskowy śmigłowiec okazał się nieprzydatny. Nie ma zagrożenia dla mieszkańców. Wały nie puszczają też w podwarszawskich Łomiankach.
W niedzielę na warszawskiej Pradze codzienność wolnego dnia przerywały dźwięki strażackich syren i odgłos latającego nad tą dzielnicą helikoptera policyjnego. Po południu strażacy nadal pracowali przy umacnianiu wału. W gminie Konstancin-Jeziorna akcję ratowniczą prowadzili strażacy i mieszkańcy.
Ok. 15 nad Warszawą przeszła ulewa z gradem, to jednak nie spowolniło prac strażaków, którzy łatają wyrwę w wale przy Porcie Praskim. Dostępu mieszkańców Pragi do miejsca, gdzie trwają prace, chronią policyjne taśmy; porządku pilnują też strażnicy miejscy.
Po południu kilkudziesięciu mieszkańców wciąż obserwowało prace, ale już nieco dalej mieszkańcy dzielnicy nie byli zbyt zainteresowani tym, co się dzieje. - Nawet nie wiedziałam, że tu został przerwany wał. Radiowozy policyjne i strażackie to tu codzienny, zwykły widok - powiedziała 20-letnia Ania, mieszkanka pobliskiej ul. Kłopotowskiego.
Tymczasem strażacy oczekiwali na helikopter, który miał pomóc w umacnianiu usypanego już zabezpieczenia. - Helikopter ma przetransportować bardzo duże, ciężkie worki z piaskiem, gruzem i ziemią, które posłużą do wzmocnienia i zablokowania tego usypanego przez nas wału. Chodzi o to, żeby te nasze worki z piaskiem nie zostały wypłukane - powiedział Albert Stempień z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej. - Nie wiemy, czy uda mu się to posadzić za pierwszym czy za drugim podejściem. Dopóki nie zrobimy tego wzmocnienia, prace nie zostaną zakończone - dodał.
W innym miejscu Warszawy, w którym w piątek wieczorem doszło do przesiąkania - na Wale Zawadowskim - sytuacja jest opanowana. Strażacy pilnują, by nikt nie wchodził na wał i monitorują sytuację.
Przesiąkanie to obecnie największy problem w stolicy i jej okolicach. Poziom wody w Wiśle opada, ale jest znacznie powyżej normy, to powoduje właśnie przesiąkanie wałów. Do takiej sytuacji doszło w gminie Konstancin-Jeziorna. Na wiejskich terenach zalewowych Wisły, obok wpadającej do niej rzeki Jeziorka, mieszka ok. 2300 osób. W niedzielę we wsi Obórki woda była na polach, podmywała okoliczne zabudowania. W gotowości, by umacniać wały, od piątku stale pozostawali mieszkańcy, strażacy i lokalne władze.
W południe w niedzielę na moście na rzece Jeziorka, która wpada do Wisły niedaleko Obórek, byli mieszkańcy, strażacy, władze gminy. - Ludzie rotacyjnie pracują od trzech dni. W piątek rano zaczęło się przesiąkanie wałów w Jeziornie; zagrożona była szkoła, osiedle Mirków, oczyszczalnia ścieków. Mieszka tam ok. 4 tys. ludzi - powiedział PAP przewodniczący gminnego zespołu zarządzania kryzysowego Paweł Kralik. - Od tamtej pory ponad sto osób pracowało, by umocnić wał. Nurkowie okładali wał od wewnątrz nieprzemakalną folią, strażacy i mieszkańcy umacniali wał po drugiej stronie - wyjaśnił Kralik.
Według niego, sytuacja została opanowana. Ale w Oborkach woda wciąż przesiąka przez wały; jest rozlana na polach, na których stoi dom Magdy Młotek. - Ani w 1997 r., ani w 2001 nie było wody tak blisko mojego domu. Bardzo wielu mieszkańców przyszło tu umacniać zabezpieczenia, wspólnie pracowaliśmy przez dwie noce; ludzie przynieśli sprzęt: łopaty, taczki, worki. Wody gruntowe wciąż wybijają, jednak żywiołu nie da się powstrzymać - powiedziała.
- Przed chwilą przeszliśmy wałem 7 km, by zobaczyć, jak wygląda sytuacja. Zauważyliśmy małe przesiąki, zgłaszamy to do straży pożarnej. Strażacy przyjeżdżają w to miejsce i umacniają wał - wyjaśnił wiceburmistrz Konstancina-Jeziorny Roman Paweł Rutkowski. Jak dodał, władze gminy wraz z mieszkańcami prowadzą stały monitoring wałów - co kilka godzin grupa ochotników idzie na obserwację.
Stan Wisły w Warszawie po godz. 14 wyniósł 754 cm i był o 26 cm niższy od zanotowanego maksimum.