Warszawa Papieża nadal bez nabywcy

Józef Mucha z podtarnowskich Wierzchosławic, który przez 16 lat był kierowcą kardynała Wojtyły, nie jeździł już tym pojazdem. To był złom, nie wiem z czego robią taką sensację - mówi gazecie Mucha.

Jeździł nią, gdy był jeszcze biskupem pomocniczym. Potem to strach było do tego wsiadać. Gdy został kardynałem, kupiliśmy nową wołgę - Józef Mucha ze łzami w oczach wspomina czasy, gdy woził przyszłego Papieża. Był jak ojciec - wspomina kardynała. Wystarczyło, że się uśmiechnął i powiedział do mnie po imieniu, a rozumieliśmy się bez słów.

Pan Józef ze wzruszeniem przegląda fotografie. Na wielu jest z kardynałem Wojtyłą. Na tych nowszych już z Ojcem Świętym. Znałem go jako profesora, biskupa pomocniczego. Pewnie, że miałem respekt, szanowałem i słowa, i Jego. Gdy wsiadał, zawsze rękę podał, żadnego całowania w pierścień. Jestem tylko o trzy lata starszy od pana, tak mi tłumaczył - opowiada mężczyzna.

We wspomnieniach pana Józefa zawsze wraca obraz kardynała - tytana pracy. Samochód, a za jego czasów były to wołga, opel i chevrolet, był jego drugim miejscem pracy. Nawet w podróży nie pozwalał sobie na chwilę odpoczynku.

Zawsze wypytał się o zdrowie, pozdrowił i zabierał się do roboty. W samochodzie książki czytał, a różaniec miał w ręce. Obok swojego siedzenia miał nawet małą lampkę. Raz specjalnie jej nie zabrałem. Chciałem, żeby sobie odpoczął. Zdecydował, że trzeba po nią wracać - wspomina.

Jak podaje "Gazeta Krakowska", Józef Mucha wielokrotnie spotykał się również z Karolem Wojtyła, gdy ten był już Papieżem. (PAP)