Wall Street krytycznie o sytuacji w Argentynie
Eksperci z Wall Street nie widzą szans na dźwignięcie się Argentyny z kryzysu, póki nie pojawi się
tam przywódca, zdolny położyć kres samowoli finansowej prowincji, rozrzutności, korupcji i uchylaniu się od płacenia podatków.
28.03.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Amerykańscy inwestorzy i analitycy są przekonani, że posunięcia, ledwie dotykające istoty problemu, takie jak zamierzone ponowne powiązanie peso z dolarem, nie mogą być lekarstwem na całe dziesięciolecia rozrzutnego szafowania publicznymi pieniędzmi przez prowincje i rząd centralny, korupcji i łamania przepisów podatkowych, czyli zjawisk, które ostatecznie rzuciły gospodarkę argentyńską na kolana.
Analitycy podzielają ten pogląd i przewidują, że Argentynę, która już czwarty rok boryka się z porażającą recesją, czekają dalsze kłopoty, zanim pojawi się tam przywódca, który zdoła wprowadzić konieczne reformy.
Argentyńskie źródła rządowe sygnalizują ostatnio, że prezydent Eduardo Duhalde nosi się z zamiarem ponownego powiązania peso z dolarem, od czego Argentyna odeszła na początku bieżącego roku. W Buenos Aires mówi się, że słabość argentyńskiej waluty stanowi realne zagrożenie dla politycznej egzystencji Duhalde.
David Rolley - strateg rynkowy z firmy Loomis Sayles & Co. - uważa, że ponowne powiązanie waluty argentyńskiej z dolarem niczego nie zmieni, jeśli nie będą mu towarzyszyć drastyczne cięcia wydatków budżetowych.
Od czasu "rozwodu" z dolarem, peso straciło 67% w stosunku do waluty amerykańskiej, a argentyński bank centralny musi interweniować na rynku walutowym, żeby nie dopuścić do jeszcze większego spadku. (mag)