Walka z ogromnym pożarem w Łodzi
Zostały tylko zgliszcza
Mieli kilka minut, aby wybiec z płonącej lakierni - zdjęcia
W fabryce Coko-Werk przy ul. Dąbrowskiego w Łodzi wybuchł groźny pożar. Obecnie sytuacja jest już opanowana, ale na miejscu wciąż jest ponad 20 zastępów straży pożarnej. Z fabryki ewakuowano 100 pracowników. Jak informują służby, nikt nie ucierpiał.
W hali nagromadzonych było dużo materiałów, półproduktów sprzętu AGD. Były to elementy plastikowe, syntetyczne, a także lakierowane blachy. Stąd tyle czarnego dymu, który przez kilka godzin unosił się nad miastem. Służby alarmowały, że może być toksyczny.
(WP, TVN24, PAP, oprac.: mg)
"To było paliwo dla ognia"
Lakiernia firmy produkującej tworzywa sztuczne zapaliła się w poniedziałek, po godz. 9. Jak relacjonowali obecni na miejscu pracownicy, w środku było zainstalowanych około 30 wtryskarek, w każdej maszynie było po 80 litrów oleju. "To było paliwo dla ognia" - mówili.
Sytuacja jest już opanowana
Trwa dogaszanie ognia. Strażacy przeszukują spaloną halę. Płomienie zajęły ponad 6 tysięcy metrów kwadratowych konstrukcji.
Nad fabryką wciąż unosi się toksyczny dym
Strażacy i władze miasta apelują do mieszkańców, aby nie otwierali okien i nie zbliżali się do fabryki, gdyż w powietrzu unoszą się toksyczne substancje.
Ewakuacja mieszkańców nie jest konieczna
Rzecznik strażaków uspokaja, że na miejscu jest zastęp chemiczny, który monitoruje sytuację. Dym zbadała brygada chemiczna straży pożarnej, która stwierdziła, że ewakuacja mieszkańców nie jest konieczna.
Coco-Werk zatrudniała ponad 700 osób
Gaszenie hali produkcyjnej może potrwać do wtorku. Budynek, w którym doszło do pożaru częściowo się zawalił. Pracownicy firmy Coko-Werk przy Dąbrowskiego mieli kilka minut, żeby wybiec z płonącej lakierni. Teraz obawiają się, że stracą pracę.