Walka klasowa
Polacy chcą widzieć na ekranie to, co odczuwają podskórnie: jeszcze szybszy rozwój Polski A i zmierzch Polski B.
26.02.2007 00:01
Rewolucja w telewizji się dokonała. Po raz pierwszy TVN - stacja zaadresowana do widza z klasy średniej - zdobył większą widownię niż Polsat, dostawca głównie rozrywki dla najszerszej publiczności. Telewizja Piotra Waltera przebiła także stację Zygmunta Solorza-Żaka pod względem zysków z reklam. Co by oznaczało, że Polacy chcą widzieć na ekranie to, co odczuwają podskórnie: jeszcze szybszy rozwój Polski A i zmierzch Polski B. W telewizjach toczy się więc swoista walka klasowa o klasę średnią. W tym pojedynku telewizja publiczna jest tylko kibicem.
Klony Joanny Brodzik
TVN przyciąga klasę średnią programem, który przypomina ekskluzywny gadżet z firmowego sklepu. Na ekranie musi być widać duży budżet. Program powinien wręcz przypominać luksusową reklamówkę- mówi Józef Węgrzyn, producent telewizyjny (pomysłodawca m.in. "Teleekspressu" i "Panoramy").
Stąd scenografia, która emanuje dostatkiem i elegancją. Stąd język dziennikarzy: w miarę elegancki, obrazowy, ale daleki od poufałości. Dzięki temu widz ma poczucie, że oglądając TVN, dołącza albo za chwilę dołączy do elity klasy średniej. TVN bowiem stawia przed kamerą Polaków młodych (jeżeli pamiętają PRL, to tylko z opowieści dziadków), wykształconych, materialnie niezależnych, obytych w Europie. Program wygląda wręcz jak defilada generacji, która zbudowała III RP. Stroje, styl argumentacji i sposób bycia dziennikarek TVN, na przykład Justyny Pochanke czy Anity Werner, naśladują miliony Polek - tak jak ich matki wzorce elegancji czerpały od Jolanty Pieńkowskiej (notabene pracującej teraz w TVN), a babcie od Krystyny Loski.
Damskie twarze TVN mają też swoje serialowe klony, jak Magda M. - prężna, samowystarczalna prawniczka, która bez kompleksów poczyna sobie w warszawskim city (ona sama też ma zresztą klony). Po jej śladach chodzą między stołecznymi wysokościowcami maturzystki z prowincji.
To Magda M. (o twarzy Joanny Brodzik) stała się ikoną urody i elegancji czytelniczek magazynów dla pań. Serial o jej przygodach to kwintesencja TVN. Podczas gdy Polsat i stacje publiczne regularnie wypuszczają programowe buble, w TVN praktycznie wszystkie programy są dopięte na ostatni guzik - mówi Piotr Bieńko z domu mediowego MPG.
Serialowa licytacja
Telewizja Polsat, którą intensywnie stara się teraz zmienić Nina Terentiew (wcześniej szefowa TVP 2), to ciągle strawa duchowa dla Polski B. Tu odpowiednikiem wystudiowanej i chłodnej Pochanke jest ciepła, przystępna blondynka Hanna Smoktunowicz, koleżanka z sąsiedztwa, która wytłumaczy, pocieszy i nie wymaga zbyt wiele.
Nie przypadkiem Polsat przejął od TVN Kasię Cichopek (ma prowadzić program "Soapstar Superstar"), która zaleca się do publiczności miast i wsi zabawami ruchowymi na świeżym powietrzu, wydatnym biustem i dziecięcą, pyzatą buzią. Kasia z pewnością spodobałaby się męskiej połowie rodziny Kiepskich, zresztą wracającej do polsatowskiego prime time.
Gwiazdy Polsatu poruszają się na tle cepeliowskich dekoracji, podczas gdy w TVN prezenter ma za plecami pleksiglas w chłodnym błękicie. Nic dziwnego, że wrocławskiej kamienicy, gdzie Kiepski pędzi żywot bezrobotnego, nie nawiedzały wycieczki - przecież taką scenografię widzowie mają u siebie.
Agaton Koziński